Witam!

To jest o moich osobistych rozważaniach, obserwacjach, doświadczeniach, myślach: o sprawach bieżących i bardziej uniwersalnych, ponadczasowych. Z niewielką ilością zdjęć i obrazów, raczej słowa. To co tu napiszę będzie pewnie jakąś wypadkową doznań mego dotychczasowego życia.

niedziela, 24 kwietnia 2016

Prosto z działki – szalotka

Trzy godziny temu pochylałem się jeszcze nad grządkami, nosiłem wodę do podlewania(jakoś sucho jest; grzebiące kury wzbijały kurz podczas swych pielęgnacyjnych ziemnych kąpieli). Zrobiłem kolejną grządkę dla ogórków, poprawiłem tę dla dyń i podwyższyłem „cukiniową”. Znów parę taczek kompostu przemieściłem znów po działce. Najlepszy chyba jest ten z liści zgrabionych jesienią. Czarny i jakiś taki bogaty – może to tylko złudzenie, ale ilość dżdżownic jaka w nim żyje wydaje się potwierdzać moje przypuszczenie. Mieszam oczywiście, tworząc podłoże pod uprawy, różne rodzaje kompostów: rozłożony obornik kurzy, króliczy, słomę oraz zgniłe siano no i ten z liści. Kolor ma to czarno-brunatny nawet w kolejnych latach no i ta jego właściwość gromadzenia wody – bezcenna w okresach suchych.
   Pomiędzy rzędy wysianych tydzień temu buraków i marchwi posadziłem szalotki, które kupiłem wczoraj w supermarkecie. Podłużne są i o lekko różowym środku oraz o ciemno brązowej łusce. Miejsca do wzrostu powinny mieć dość a i sąsiedztwo na grządkach wydaje się być odpowiednie. Podlałem także posadzone w tym roku młode świerki przed tym je solidnie ściółkując. Sporo konewek i wiader wody ponosiłem na koniec działki. Mam tam też dwuletnie pigwy, które zakwitną lada dzień. Ziemia w tym miejscu jest jeszcze bardziej piaszczysta i ze skłonnością do stepowienia w czasie upałów. Podlałem też modrzewie, które gdyby nie coroczne ogryzanie przez sarny miały by już pewnie po dwa metry wysokości.
   Wkurzyłem się też niestety na samym początku: w nocy z piątku na sobotę kilka naszych kur „zmieniło właściciela”. Ciągle są amatorzy łatwego zarobku. Ciekawe czy policja jak zwykle umorzy za miesiąc tę sprawę. Dla mnie to też strata pewnej ilości obornika, tym cenniejszego po zaprzestaniu chowu królików.
   Z najlepszej kupki kompostu napełniłem przygotowane wcześniej donice i po powrocie do domu przesadziłem dwie sadzonki papryki chilli, których korzenie mocno już wypełniły dotychczasowe doniczki. Trzecia czeka na swą kolej(donica na balkonie po ubiegłorocznym imbirze).

  Tak wyglądają(wysiane w połowie lutego) i ta pierwsza ma już pączki kwiatowe
   Dlaczego szalotka w tytule? Pokłóciłem się o nią z żoną w trakcie podróży na wieś. Szykując nasz, jak przed każdym wyjazdem, „majdan" położyłem przy drzwiach wejściowych do mieszkania obok innych rzeczy siatkę z szalotkami. Dojeżdżając na miejsce już pod bramą zapytałem czy na pewno je zabraliśmy. Nie będę opisywał jak mi się dostało za nie pilnowanie moich spraw. Zabraliśmy! Na szczęście! Może jak już ją wyhoduję i przywiozę z działki do domu okaże się czy warto było się dziś o to kłócić…..

1 komentarz:

  1. Pięknie rośnie Ci papryka!

    Susza mi też spędza sen z powiek, pola wcześniej zaorane są jak na razie tylko źródłem pyłu, na grządkach ciężko z kiełkowaniem bo mało wody. Ciekawe jakie będzie lato, jeśli takie jak ubiegłoroczne będzie ciężko.

    OdpowiedzUsuń