No i weź i napisz coś sensownego w nowym roku. Dobrze by było zacząć
jakimś dobrym tekścikiem. A tu życie, jak co dzień płynie leniwie, powtarzalnie
chwilami przyspiesza, kiedy indziej snuje się jak dym z komina w bezwietrzny
dzień.
No to jak już o dymie to przyczepię się tego tematu. Smog! Problem
przecież nie nowy ale teraz jakby bardziej medialny. Tylko czy obecnie bardziej
szkodliwy niż ten sprzed lat? Może lepiej zmierzony, może większa świadomość
problemu w ludziach a może jednak coś jest na rzeczy.
Moje doświadczenie w tym względzie jest takie: przed oknem od zachodniej
strony mam obszar zabudowany jednorodzinnymi domami. Zdarza się wieczorem, w bezwietrzne
dni, że przez rozszczelnione okno dostaje się zapach dymu do środka. Kiedy nie
zamkniemy tego okna wdychamy takie powietrze przez całą noc. Poranek nie jest wówczas
niezbyt fajny. Czasem przerwany sen, poranny ból głowy, zmęczenie i niewyspanie. Po wyjściu z
domu widać, że powietrze nie jest przezroczyste, choć to nie mgła a w gardle jakby
coś gryzło. Wtedy mam wrażenie drapania, które pamiętam jeszcze z czasów, gdy byłem
palaczem papierosów. Coś na rzeczy być musi, bo trudno raczej dać wiarę, że mój
węch z wiekiem stał się doskonalszy. Przypominam sobie, że nieraz wracając z
działki późną jesienią czy zimą wyraźnie wyczuwałem wpadający do środka auta
dym podczas przejazdu przez mijane wsie. Moda na kominki i inne kozy rozkwita,
więc ludzie dogrzewają się w ten sposób. Kiedyś jednak koncentracja domów,
które korzystają z własnego ogrzewania nie była aż tak duża. Samochody pewnie
tez swoje dokładają i ilość spalin raczej nie maleje.
Może w tym roku życzyć sobie
czystego powietrza?
Na razie rozpocząłem czwartą już serię rehabilitacyjnych zabiegów przeróżnych
i za parę dni minie pierwsza rocznica walki z bólem barku. Efekty jakieś są,
skłamałbym mówiąc, że nie. Ale chciałoby się szybciej i skuteczniej. Rozpoczynając
tę serię zabiegów zauważyłem mniej uczestników „turnusu”(tak nazywają to na
miejscu). Dowiedziałem się, że znów ktoś obciął wydatki na ten cel, więc
kolejka oczekujących znów się wydłuży. Szkoda, bo poziom świadczonych tam usług
oceniam wysoko.
Idąc na te zabiegi rano, na godzinę siódmą, przed pracą też czuję dym…. Ale
o tym już było.
PS: Moje „dziadkowanie” przejawia
się tym, że muszę raz w tygodniu zobaczyć maleńką wnusię choćby przez godzinkę.
Ostatnio nawet bez babci, bo miała opryszczkę, która wyeliminowała ją z
sobotnich odwiedzin. Śliczniutka i zdrowiutka jest wnuczka …. i babcia też.
mam tak samo, dzieci tak szybko rosną, tak się zmieniają że nie chcę niczego przegapić
OdpowiedzUsuńwidok wierzgającego roześmianego niemowlaka jest super:)
oj tak! Dziś byłem przejazdem w pobliżu i nie mogłem sobie odmówić zobaczenia małej(dobre i 20 minut - tyle tego było). Zrobiłem oczywiście nowe fotki dla ... jej babci.
Usuń