Już po wyborach.
Ich wyniki pewnie niewiele zmienią w prywatnym życiu każdego z nas(no chyba, że
ktoś się załapał na ciepłą posadkę). Może gdzieś zrobią chodnik, parking czy
boisko dla dzieciaków. Naprawią drogę czy lokalną komunikację. Ale czy to będzie
zasługa właśnie tych wybranych? Na razie wciąż jeszcze spoglądają, z nieposprzątanych
plakatów, wiadomo już, wygrani i przegrani. A życie i tak toczy się dalej…
Gorące lato
zleciało nie wiadomo kiedy i zaczęły się jesienne szarugi. Ludzie narzekają, że
zimno i że pada. Zbawienny ten deszcz, bo było go w minionych miesiącach bardzo
mało. Krajobrazy na zewnątrz zmieniły się tak ze tylko popaść w depresję.
Krótkie dni mało słońca jednym słowem kicha. Nawet przestawienie czasu i
godzina dłużej podarowana śpiochom wiele nie pomoże. Trzeba by się zakopać do jakiej
gawry o przeczekać jak misio do lepszych czasów…
Ale dość
rozsiewania minorowego nastroju! Nie jest przecież aż źle. Zdarzają się
przebłyski słońca a na pierwszego listopada straszą dwudziestoma stopniami. Władcy
dorzucili ekstra, raz na sto lat(farciarze z nas), dodatkowy wolny dzień dla zwykłych
śmiertelników, więc i buzie bardziej uśmiechnięte. Nie ważne kto na tym straci
a kto zyska ważne że zyskamy(prawie wszyscy) te parę godzin swobody i czasu dla
najbliższych.
Na działce wczoraj byłem
i sprzątałem liście i inne resztki roślin. Zebrałem czerwone kapustki i selery.
Te pierwsze planowane i na przyszły rok powtórzę zaś te drugie w ramach ochrony
przed bielinkiem tych pierwszych także mimo suszy udane. Kapusty już poszatkowane
i posolone czekają w misce na zapakowanie do słoików a z jednego selera zrobię
chyba surówkę do pochrupania pomiędzy zasadniczymi posiłkami. Zamiatając liście
zebrałem jeszcze z pół wiaderka włoskich orzechów(rekordowy był ten rok).
Wszystkie resztki roślin i opadłe liście wywoziłem od razu na grządki podnosząc
tym samym ich wysokość. Na kawałku jednej z nich posadziłem, dwa tygodnie temu,
ze sto ząbków czosnku a ziemia była wtedy bardzo twarda. Po ostatnich opadach
może trochę zmiękła. Czyli czosnek w przyszłym roku być powinien. Co do innych
to jeszcze nic nie planowałem oprócz tego, że z ziemniakami zrobię przerwę z
powodu stonki. Podczas poprzedniego pobytu zebrałem też resztę dyń i po
rozdaniu znajomym i rodzinie zostało nam jeszcze prawie dwadzieścia a wszystkie
mimo różnych rozmiarów i kształtów są bardzo dojrzałe i dorodne. Nałaziłem się przy
tym trochę ale efekty mogły by być lepsze. Chyba nadchodzi czas zwolnienia
tempa w przyrodzie, więc i na działce nie będę także musiał bywać, co tydzień. Kury(już
tylko tegoroczne) niosą się dobrze, więc sadzone jajka raz w tygodniu obowiązkowe.
Dostają oprócz ziarna i śruty także liście z jarmużu, które zjadają z wielkim
apetytem.
Mam nadzieję, że
zdrowie pozwoli także za rok złapać w ręce ogrodnicze narzędzia by jesienią
znów cieszyć się plonami.