Ale nie o EURO’16 mi chodzi. Tu już pozamiatane. Ktoś wykupił prawa do
meczów by sprzedać je potem z zyskiem innym. I w zasadzie tyle mogłoby w tym
temacie wystarczyć. Ale kontekst jest chyba szerszy. Jesteśmy już od dawna
społeczeństwem geszefciarzy. I to na każdą skalę i we wszystkich już niemal dziedzinach.
Coraz mniej ludzi czerpie satysfakcję z wytworzonych dóbr a coraz więcej cieszy
się z pośrednictwa, obrotu czy prowizji lub wykonuje dla pieniędzy jakieś inne dziwne wirtualne czynności.
Jedni cieszą się, że odrolnioną ziemię sprzedali z krociowym zyskiem pod
zabudowę inni z obrotu wielkiej wartości towaru, którego często nigdy nie widzieli
na oczy. Interesy, interesy - tak bez końca i granic zachłanności. O tym już naprawdę
koniec, bo mnie zaraz poniesie.
Tytuł miał być właściwie o kibicowaniu ale różnym blogom. Ich autorzy z różnym
natężeniem i częstotliwością czynią na nich wpisy. Ponieważ trochę już istnieję
w tym świecie różnych już zdarzeń byłem świadkiem. Nie będzie tu ani słowa o komentarzach
czy zawartych w nich dowodach niechęci czy wręcz wrogości. Raczej wyrażę w tym
miejscu swoje odczucia.
Zaglądając na blogi do innych piszących osób człowiek przyzwyczaja się.
Różnie bywa przecież u każdego z nas z czasem a mimo to wybieramy czyjegoś bloga
zamiast serwisu informacyjnego czy jutuba. Tematyka odwiedzanych stron nam odpowiada,
bo zapewne odnajdujemy w nich po trosze nas samych. Kiedy ktoś na dłużej przestaje
pisać zwyczajnie czegoś brak. Gdy ktoś fajnie piszący kończy swego bloga to dla
nas jeszcze dotkliwsza strata.
Kibicuję zatem dokąd się da nie tylko stronom,
do których odnośniki można znaleźć tutaj. Wszystko przecież kiedyś się kończy….
PS: Pogoda sprzyja roślinom. Może
dotknie nas wreszcie jakaś klęska urodzaju bez tego całego nadmiaru nawozów, oprysków i wszelkiego
innego zła, którym obdarowują nas profesjonalni "producenci żywności”, no bo raczej
nie jedzenia.
W moim ogrodzie też wszystko rośnie bardzo dobrze.
Zagonki ziemniaków zapowiadają bardzo dobry urodzaj. Chilli(szt 2) na parapecie
okna ma już ponad dwadzieścia owoców i końca kwitnienia nie widać(największe mają już rozmiar długopisu). Trzecią poobcinałem
nad rozwidleniem i rośnie teraz na balkonie wypuszczając mnóstwo pędów bocznych. Oj będzie
paliło w język…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz