… zdałem w pewnym ważnym ministerstwie i znów uzyskałem uprawnienia
do wykonywania, przez kolejne trzy lata, mojej społecznie szkodliwej pracy, która
jednak przysparza temuż ministerstwu dużo forsy z podatków od nieszczęśliwych ludzi,
którzy nie wiedząc, co czynią, sami głupio oddają swoje lżej lub ciężej
zarobione pieniądze. Beznadziejnie, co? I tak oto już mi siódma taka kadencja
zlatuje na mych niecnych zawodowych poczynaniach. Mam dość i jest mi coraz ciężej.
Ale dla chłopaków w moim wieku i w dzisiejszych czasach niewiele jest innych propozycji
pracy, zwłaszcza jak przez ostatnie prawie dwadzieścia lat robiło się coś tak wyspecjalizowanego.
Przejście do konkurencji nie jest w moim stylu a niczego i tak nie zmieni.
Czy to Wielki Tydzień
wywołał u mnie taką formę rachunku sumienia? Może. A może tylko brak satysfakcji
z wykonywanego zawodu? Bo pieniądze to przecież nie wszystko, czym boleśnie przekonuje
mnie ostatni czas. Ale są i zalety: blisko od domu, etat, regularne przelewy i
choć coraz skromniejszy to wciąż jakiś tam „socjal”. Inni tego przecież nie
mają, to czego ja tu marudzę? Może to kwietniowa aura ze zmienną pogodą tak
mnie rozwala a może jakieś pyłki i mnie w końcu uczulają, bo głowa pobolewa
jakoś częściej niż dotąd.
Zbliżające się
święta też jakoś inaczej odbieram, mniej entuzjastycznie jak dawniej. Może dlatego,
że od tylu lat nie miałem ich w pełni wolnych – zawsze albo wychodziłem w
połowie ich trwania albo wracałem rankiem gdy się zaczynały. I tym razem wrócę
do domu rankiem dnia pierwszego i po szybkim, uroczystym śniadaniu usnę bardzo zmęczony.
A wszystko to po to, by do pewnego ważnego ministerstwa wpłynęły kolejne pieniądze
z podatku, nawet w takim uroczystym dniu…..
Niestety - system ma swoich niewolników. Smutne to :(
OdpowiedzUsuńCoraz częściej mam wrażenie tylko pozornej wolności. Coraz więcej durnych praw i przepisów komplikuje i krępuje nasze życie a egzystencja w wielkim mieście przypomina nie kończący się wyścig psa za własnym ogonem... no chyba, że się jest bogaczem?
UsuńMimo wszystko życzę Ci przynajmniej dobrych Świąt... :)
OdpowiedzUsuńWitaj Piotrze. Nie odniosę się dzisiaj do Twojego posta, bo chyba rozumiesz , ale mamy gorący czas w kuchni. Zamieściłam życzenia na blogu , ale tutaj składam Ci oddzielnie. Życzę spokojnych, pogodnych Świąt Wielkiej Nocy i dużo ciepła rodzinnego przy wielkanocnym stole.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.