W minionym tygodniu
prezydent MKOl zapowiedział, że podczas najbliższych Igrzysk Olimpijskich w
Brazylii zostanie wystawiona jeszcze jedna, dodatkowa reprezentacja:
Reprezentacja UCHODŹCÓW!!!
Nie mam zupełnie nic do ludzi, którzy z powodów politycznych, etnicznych
czy w ucieczce przed wojną, narażając nierzadko życie własne i najbliższych
opuszczają dotychczasowe miejsce zamieszkania czy kraj. Rozumiem też ekonomiczne pobudki takich
wyjazdów. W końcu jako nacja nie jesteśmy pod tym względem odosobnieni. Nie
jedna fala emigracji wyszła przecież i z naszej ziemi.
Ponad milion ludzi nielegalnie(?) przemieściło się, różnymi drogami, do
Europy w ubiegłym roku. Pewnie jakiejś części z nich powinniśmy się obawiać ze
względów powszechnie znanych, bo nagłaśnianych przez media. To tylko, a może raczej
aż, milion ludzi, sądząc po zamieszaniu, jakie ta migracja wywołuje. Skłaniam
się do opinii, że znakomita większość z przybywających kieruje się pobudkami
ekonomicznymi. I raczej nie będzie to koniec tej wędrówki ludów – to raczej
początek.
I taka oto myśl przyszła mi do głowy:
Nie będzie to jeszcze zapewne na tych Igrzyskach najliczniejsza
reprezentacja sportowców. Pewnie najliczniejsze będą jeszcze i tym razem
drużyny, które dotąd wystawiały najmocniejsze składy. Ale jak będą wyglądać
Igrzyska Olimpijskie pod tym względem za lat 50? Przecież na świecie
nieszczęścia i biedy jest więcej niż dostatku i bogactwa. Na pewno tych
pierwszych ludzi jest wielokrotnie więcej niż drugich. Czy za lat dwadzieścia do bogatych
krajów, niekoniecznie europejskich, przybędzie 10 czy może 100 milionów ludzi?
A może grubo mylę się w mych domysłach? Może będzie to już wtedy pierwszy
miliard?
Na razie Europa broni się jakoś przed uchodźcami płacąc dobrowolny(?), miliardowy
haracz, by utrzymać następnych chętnych do dobrobytu daleko od swoich granic.
Na razie środków starczy. Ale czy wielokrotności tych mas ludzi też uda się
opłacić i powstrzymać przed dalszą wędrówką? Jeśli dojdzie do tego za lat 50 to
umrę zapewne w nieświadomości takiego faktu, bo nie dożyję. Jeśli natomiast za
lat 20 to mogę być świadkiem ciekawych czasów. No, bo gdy zabraknie pieniędzy
to, co ich powstrzyma? Przecież od zawsze grupy narodowe czy etniczne zamieszkujące
określone obszary broniły swych ziem, czasem za wszelką cenę, nawet życia.
Jeśli nic się w tej kwestii nie zmieni to wówczas najliczniejszą
reprezentacją olimpijską będą.... uchodźcy. O ich poziomie sportowym nie wspomnę,
bo nie na tym polega idea olimpijska. Zastanawiam się, czy czasem sami, nie wszyscy
jednak(tylko ci zamożniejsi), nie wskazaliśmy im gdzie znajduje się lepszy
świat. Przecież to bogaci jeździli do rejonów świata skąd teraz przybywają
uchodźcy. Przecież sami zamożnością i beztrosko spędzanym pod palmami wolnym
czasem pokazaliśmy na co nas stać i gdzie jest lepiej. Może oni chcą tylko żyć
tak samo jak my. Ale czy będziemy chcieli się dzielić i opodatkowywać w tym
celu? Czy kiedyś nie zabraknie środków. A może oni już nie będą pytać czy można?
Czy to tylko futurystyczna wizja? Oby się nie sprawdziła, bo co zrobią wówczas
nasze wnuki?
Czy jest jeszcze czas by odwrócić ten proces?
Tylko pytanie do czego nas to doprowadzi - ta jakże popularna teraz tolerancja. Dla mnie to banda rebeliantów i absolutnych dzikusów którzy nie powinni przekraczać granic Europy. To Koń Trojański.
OdpowiedzUsuń