Arystokratyczna, szlachecka, plebejska czy chłopska? Czy można teraz jeszcze
używać takiego określenia? Czy to, co obecnie kładziemy na naszych talerzach ma
jeszcze coś szczególnego i wspólnego z naszym krajem?
Z mody, kaprysu, konieczności, zamożności lub biedy różni się bardzo zawartość
naszych lodówek i garnków. I tu upływ czasu niewiele zmienił. Zamożniejsi i ci
bardziej świadomi zagrożeń, jakie niosą dla naszych organizmów współcześnie wyprodukowane(bo
nie wyhodowane przecież) rośliny i zwierzęta, starając się ochronić przewody
pokarmowe własne i swych potomków płacą drożej z nadzieją, że trafili na uczciwych
sprzedawców. Reszta ludzi mniej lub bardziej świadomie lub z zimnej kalkulacji zaopatruje
swoje lodówki w większych lub mniejszych sieciach.
Produkty, półprodukty, dania gotowe ku naszej wątpliwej wygodzie,
zapełniają półki. Z wygody, lenistwa lub autentycznego braku czasu sięgamy po
puszki, słoiki czy folie. Ziemniaki i inne warzywa wymyte do ostatniego ziarnka
piasku, dokładnie zaimpregnowane chemią by nie zgniły przez parę dni leżakowania
na półkach sieciówek. Rządy wszystkich chyba krajów świata najbardziej boją się
niezadowolenia ludności z powodu cen żywności. Nie jeden z nich przez to przecież
upadł. Korporacje „załatwiają” władcom spokój produkując idealnego kształtu i wielkości
żywność i marnując przy tym dużą jej część. Czy ktoś może jeszcze powiedzieć,
że w stu procentach korzysta ze zdrowych warzyw?
Rosół ugotowany z kury domowego chowu z makaronem zagniecionym na samych
swojskich jajach dalej smakuje pysznie i nadzwyczajnie. Mięso z niej, choć
suche, bo kura nie pierwszej młodości, wciąż jest bardzo inne niż to z pięciotygodniowego
kurczaka z marketu. A bigos, kiełbasy, pieczyste, sery, owoce……
Można by długo i wiele fajnych, polskich, swojskich
potraw jeszcze tu wymienić. Większość z nas i tak nadal nie zajada się kawiorem
i homarami. Czasem musi wystarczyć tylko zupa lub drugie danie. Gorzej jak
przez wiele dni żyć trzeba bez ugotowanego posiłku. Jeszcze gorzej jak trzeba
odejmować sobie od ust by przeznaczyć pieniądze na raty lub utrzymanie. Smutna
to współczesna rzeczywistość.
Nie wiem sam czy istnieje jeszcze w czystej formie pojęcie polskiej
kuchni. Nieograniczona możliwość stosowania przypraw z całego właściwie świata
sprawia, że wiele tradycyjnych potraw zmieniło swój smak. Dziś nadal jednak zamożność decyduje
o tym, co mamy na talerzu. Szkoda, że niektórzy tylko dlatego, że mają pieniądze
zapominają o tym, iż na ich talerzach są rzeczy z miejsc odległych czasem o tysiące
kilometrów stąd.
Smacznego???
"zamorskie" przyprawy były stosowane już w kuchni staropolskiej,
OdpowiedzUsuńtypowa polska kuchnia w dalszym ciągu bigosem i pierogami stoi, moi zagraniczni goście domagają się też małosolnych i kiszonych ogórków, zup i sosów grzybowych oraz sernika.
Dawna kuchnia byla pełna niezwykłych potraw i smaku, od amoretek po pławione bułki. Ludzie pierwszy raz biorący ode mnie warzywa i drób jak olbrzymia jest różnica w smaku, pomiędzy prawdziwym jedzeniem a produktami podobnymi.
OdpowiedzUsuńW kuchni wszystko się przenika, mamy wiele nowości, naleciałości ale rdzeń jest niezmienny.