… a jeszcze więcej zmarnowanego. Siedzę
beznadziejnie, już piąty tydzień, na urlopie w domu i odczuwam, że to chyba najdurniej zmarnowany
czas w moim życiu. Mama za to szczęśliwa, bo zapewniam jej, w moim oczywiście mniemaniu,
sześciogwiazdkowy pensjonat. Och jak czasem bardzo mnie te gwiazdki przygniatają.
No, ale wyspany chociaż jestem, chyba aż za bardzo.
A jak już się wyrwę na wieś to po prostu latam jak poparzony i wracam z
poczuciem niezrobienia wielu rzeczy mimo wcześniejszego, starannego planowania
czasu. Tak też było i wczoraj. Miałem ubić króliki i zająć się grabieniem opadłych
liści i układaniem ich w kompostową pryzmę. I co? I jak zwykle od jakiegoś
czasu, nie zdążyłem z liśćmi i nawet jabłek do domu nie zerwałem a słodkie są
bardzo. Trochę pewnie w tym i mojej winy, bo królików było za wiele w planie. Powiem
więcej – ustanowiłem mało chwalebny rekord w tej czynności w jednym dniu, ale o
tym już ani słowa. No nie, może jeszcze tylko to, że sąsiadka na domiar
przyniosła jeszcze swojego króla, bo jej nie ma kto tego zrobić. Pewnie mógłbym
się próbować usprawiedliwiać swą obecną sytuacją domową, ale chyba bardziej
przeszkodził mi znacząco krótszy, październikowy dzień. I tak wróciłem do
domu grubo po dziewiątej wieczorem zaliczając po drodze znajomych, którym
trochę posprzedawałem tych działkowych dóbr. Ale dość narzekań, bo przecież teściowa ze szwagierką
kupią sobie za te królicze tuszki węgla na zimę a ja z rodziną będę miał wielką
ucztę ze smażonych wątróbek i biały barszczyk na dudkach. Zatem cel osiągnięty.
Liście zgrabię na kupę pewnie jeszcze w przyszłym tygodniu, choć pogoda
może nie być już taka fajna. Zbiorę jabłka i selery a mój mimo wszystko udany
jarmuż zjedzą pozostałe króliki. Kury przepierzają się na potęgę. Ale jaj jakoś
wystarcza i dla nas i do sprzedaży. Zawdzięczać to można głównie piętnastce tegorocznych
młodych, które weszły już w pełnię nieśności. Kilka króliczych tuszek trafiło
do zamrażarki, więc zimą zjemy pewnie parę pasztetów i może jeszcze jakieś inne
smakowitości.
Jeszcze tydzień bumelowania i trzeba będzie wskoczyć ponownie w robocze tryby, aż strach pomyśleć..... ale póki co bawmy się i radujmy tą odrobiną swobody.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz