Po dwóch tygodniach zmagań z
doktorami i całą tą, pożal się Boże, służbą zdrowia pojechaliśmy znów, na
trochę, na wieś. Bujność roślinności, mimo, że o tej porze roku, to całkiem
zwyczajne, zaskoczyła. W ogródku zakwitła już fasola Jaś, przyjęły się wszystkie
pory a buraczki z rozsady mają już… buraczki. Zauważyłem też, nie bez radości,
że będzie to orzechowy rok. Zarówno dwa drzewa włoskiego jak i krzew leszczyny
obsypane rozrastającymi się zawiązkami. Nawet na wyhodowanych przeze mnie kilku
trzyletnich krzewach widziałem zawiązki. Dyniowate mają się słabo, bo wilgoci na
Mazowszu znów za mało. Trzeba będzie kupować ogórki do kiszenia. Za to rzut oka
na zagon z ziemniakami i konsternacja: połowa roślin przewrócona i już zwiędła.
Podszedłem bliżej i wygląda na to, że mam do ziemniaczków dzikich wspólników.
Zryły z łatwością słomianą ściółkę i wybrały, co chciały. Szkoda, bo będzie
mniej dla mnie a też lubię kartofelki. Do czosnku dobrały się za to od korzenia
jakieś gąsieniczki i zniszczyły chyba sporą część przyszłych plonów. Ale i tak
zabrałem sobie na niedzielny obiad do żeberek dwie główki i w samochodzie
pachnie jeszcze dziś.
Jabłonki, nawet te najmłodsze mają już małe owoce i nawet mszyce nie są
w stanie zahamować szybkich przyrostów nowych gałązek. Na śliwach też widać już
sporej wielkości owoce - może będą jesienne powidła.
Zgrabiłem to, co miało być sianem, bo już świeża trawa zaczęła przebijać
przez zleżałe, rude już, pokosy. Powstała z tego całkiem duża kopa i przeznaczę
ją na stworzenie kolejnego zagonu – pewnie pod przyszłoroczne ziemniaki(może dzikie
świnie znajdą sobie inny rewir). Częścią tej materii wyściółkowałem wokół młodych drzewek bo to bardzo dobra i sprawdzona metoda na nawożenie i zatrzymanie wilgoci pod roślinami.
Okociła się za to królica i ma aż 11 młodych. Trzeba będzie jej dogadzać
by udało się odchować wszystkie. Kury też jakby lepiej się niosły i przeszła im
już chyba ochota na wysiadywanie. Podlałem, co się dało i ile się dało i w auto
z powrotem do domu. Czy dam radę pojechać tam znów za tydzień? Zobaczymy a
bardzo bym chciał, bo tak wiele się teraz dzieje wśród roślin i chyba decydują
się teraz tegoroczne plony. No i wody mogłoby polecieć więcej z nieba. A tu na przekór
zapowiadają w przyszłym tygodniu upały.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz