… pierwsze ziemniaki. I czosnek!
Jak zwykle na wariackich papierach wszystko się to odbyło. Pojechaliśmy z
samego rana(rano to bardzo pojemne słowo) … i już po jedenastej byliśmy na wsi.
A po drodze był jeszcze market, bo kupowaliśmy składniki do ciast, jakie szwagierka
wypieka na święta. Przywitałem się teściową i szwagierką i po paru kurtuazyjnych
zdaniach byłem już przebrany w działkowe ubranie. Wiem, niedziela palmowa a ja
latam z taczką jak wariat po działce. Pewnie niejednego to może urazić, ale jak
zaległości w działaniach tak olbrzymie a wiosna uderza do głowy to ja nie potrafię
inaczej. Pogoda do tego sprzyjała, pochmurno i nie za ciepło było, więc coś tam
zrobiłem.
Ziemniaki dwóch odmian, zakupione w markecie w ilości 4 kilogramów posadziłem
na miejscu gdzie jeszcze nigdy nie rosły. Z trzech główek czosnku wyszło
czterdzieści ząbków, które powtykałem w spulchnioną i odchwaszczoną ziemię.
Biegając pomiędzy drzewkami i zagonami odkryłem, że w miejscach gdzie w zeszłym
roku był czosnek wystają z ziemi młode roślinki - pewnie niedokładnie zebrałem plony
i jakieś pojedyncze ząbki zostały. Fajnie to wygląda i może coś z tego będzie a
naliczyłem ich jakieś kilkadziesiąt sztuk.
„Podniosłem” dwa zeszłoroczne zagony dokładając kompostu i zleżałej
słomy uzupełniając wszystko zagrabionymi z łąki resztkami suchych traw. Na jednym
rosły ziemniaki a drugi dopiero powstawał. Na tym po ziemniakach będą dynie a
na tym nowym posadzę ziemniaki. Powycinałem leszczynowe odrosty a uzyskane w
ten sposób tyczki będą podporami dla pnącej fasoli. Muszę po świętach zaplanować
jeszcze miejsce dla warzyw korzeniowych i ogórków.
Na drzewach widać już pąki kwiatowe. Trudno po ich ilości ocenić
potencjalny urodzaj, ale chyba jest trochę mniej jak rok temu. Na działce
sąsiada, widać młodzi przejęli stery. Powycinali pond pięćdziesięcioletnie
jabłonie. Mnie się to nie spodobało, ale taka już jest ta wolność właściciela.
Trudno powiedzieć, co planują, ale może fabryki żadnej tam nie zbudują. Poleciałem
też do lasu i tu też widać efekty spalinowych pił. Całe połacie sosnowych młodników,
co to w sezonie są ostojami maślaków wycięte w pień. Szkoda, bo ziemia tam piaszczysta
i pod uprawy rolnicze raczej mało przydatna. Pewnie sosenki pójdą z dymem przez
kominy właścicieli.
Weterynarze cofnęli już zakaz wypuszczanie drobiu, choć nadal nie mogą mieć
do nich dostępu ptaki dziko żyjące. Przesadnie chronimy chyba przemysłowe
fermy. Lobby producentów „zdrowej żywności” z drobiowego mięska naciska na rządy
i swoje osiąga. Kury po zimie wyglądają słabo, bo normalnie nawet w lutym w
cieplejsze dni widywałyby słońce. Teraz, gdy mają dostęp do młodej zielonki pewnie
szybko odżyją, ale jaj nie jest za wiele. Może jak zniosą zakaz handlu to
dokupimy młodych i będzie lepiej.
Zapakowaliśmy trochę jaj na święta i dwuletnie(AD2015 - tak, tak to nie
pomyłka) kiszone ogórki. W ciemniej chłodnej piwnicy przestały do dziś. Są
nadal smaczne i jędrne a ponieważ bańka pięciolitrowa to dla nas zbyt dużo podzieliliśmy
się z córką zjeżdżając do niej po drodze do domu.
Ciekawe jak jutro wstanę z łóżka po tych gimnastykach?
A może nie będzie tak źle….
PS: Rozsady pomidorków koktajlowych i chilli na oknach mają się dobrze choć te pierwsze trochę "wybiegnięte". Chyba trochę przesadziłem z wczesnością terminu siewu.
Cóż że na wariata :) ale posadziłeś ! :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń