Osiem miesięcy
przerwy…. Dużo się wydarzyło… Od czego zacząć?
Przechorowałem, nie
szczepię się – i tyle o tym. Oberwałem zdrowotnie i będę chodził w maseczce aż
ogłoszą, że przez tydzień nie było żadnego nowego przypadku zachorowania. Dbam
o siebie, trochę egoistycznie. Dużo chodzę – 200-300 kilometrów miesięcznie –
może to mnie trzyma w niezłej kondycji. Do działki nie mam siły. Pozbierałem cebulę,
czosnek i trochę marchewki i cukinii i tyle. Walkę z zielskiem i trawą
przegrałem w tym roku i ledwo jeden raz skosiłem wszystko. Sarny pożywiły się w
tym roku moimi warzywami. Jabłka zjadło robactwo a gruszki szerszenie. Tylko
aronię, bardzo okazałą w tym roku, zebraliśmy i porozdawaliśmy po rodzinie. Z
jednego krzaka było chyba z 15 kilo.
W pracy kocioł – robota nie do przerobienia.
Zacząłem się mniej przejmować; niech młodsi się wykazują bo nie mam już siły do
walki z betonem i ich skostniałymi nawykami(czytaj: lenistwem). Brak wiedzy i
niechęć do roboty działa na mnie odpychająco. Z resztą jestem już pod ochroną i
mogą mnie… A może to jesienna nostalgia mnie dopadła? Może… Ale znajduję
uspokojenie: jak wybija godzina końca pracy, wychodzę i idę 8 kilometrów do
domu przez most na Wiśle i wzdłuż wiślanych bulwarów mijając parki i ciesząc oko
zielenią i przestrzenią. Półtorej godziny relaksu to jest to!
W tak zwanym międzyczasie
druga córka wyszła za mąż i mam już dwóch fajnych zięciów a na obiedzie, wraz z
wnuczkami, jest już nas niezła gromadka. Fajnie!
Zrewidowałem swoje
plany a marzenia zredukowałem właściwie do zera. Trochę mi teraz lżej ale i tak
od czasu do czasu coś się w głowie „odklei”… i podrywa mnie do lotu…
Tyle na razie. Może
będzie więcej czasu w te długie wieczory na poczytanie i może napisanie czegoś
więcej…
PS: Wygląda to powyżej trochę chaotycznie ale takie są chyba teraz moje emocje....
u mnie straty przez ślimaki...:)
OdpowiedzUsuńNo, nareszcie. A z marzeń nie można rezygnować.
OdpowiedzUsuń(Chyba) równolatek z Mazowsza.
Czytam na blogach, forach, slucham i sama widzę (również po sobie), że w tym roku wiele osób przegrało walkę z zielskiem, ja również. Chyba przez to co wokół zaczyna panować zniechęcenie, niechęć do działania ponad to co musimy.
OdpowiedzUsuń