Czy doceniamy dopiero jak je tracimy? Jakiś taki natłok złych informacji od osób bliższych czy znanych tylko z opowiadań, skłonił mnie do wylania paru zdań. I jak nie krwiak mózgu to nowotwory nerek i wątroby czy żołądka. Operacje kolan, sanatoria. I to przecież całkiem nie starzy jeszcze ludzie a nawet nieraz wręcz młodsi. Ktoś z tych wymienionych już odszedł. Zachorował przed minionymi świętami. Pozostawił sporo niezałatwionych spraw, przypłacił to być może osobistymi kłopotami z najbliższymi z ostatnich lat, w które zaangażował się nadmiernie. Inny może nadużywał alkoholu a jeszcze inny był hipochondrykiem i lekomanem. Jeszcze inni zapomnieli, że mają już więcej niż dwadzieścia lat i sport doprowadził ich niemal do kalectwa. Kolega bardzo schudł, stosując jakąś dietę cud. Czuje się źle ale nie przestaje.
I tak sobie myślę ile z tych zdarzeń zafundowali sobie delikwenci na własne życzenie a ile stało się bez ich własnej woli. Dużo powiedzeń i przysłów na temat zdrowia wymyślono a każde zawiera jakąś mądrość i choćby ziarno prawdy. I co? I nic! Nie umiemy, nie możemy, zapominamy czy może coś ważniejszego mamy do zrobienia niż myślenie o sobie. Może trochę więcej egoizmu tak nielubianego przez otoczenie. Może czasem to nasza jedyna samoobrona w walce o przetrwanie.
Zdrowia, takiego rydzowego albo jak kto woli końskiego życzę!!!
PS: Mój balkonowy imbir z ubiegłego roku wykiełkował w doniczce! A to jest baaardzo pozytywna wiadomość!!! Jest już chyba bardziej polski niż egzotyczny - to już drugi rok w naszej ziemi.
PS: Mój balkonowy imbir z ubiegłego roku wykiełkował w doniczce! A to jest baaardzo pozytywna wiadomość!!! Jest już chyba bardziej polski niż egzotyczny - to już drugi rok w naszej ziemi.
Zaniedbywanie własnego zdrowia to chyba nasza narodowa przywara. Może po prostu boimy się chodzić do lekarza? Ja w każdym razie nienawidzę. Gdyby nie mój chłopak i rodzice, zlekceważyłabym objawy groźnej choroby. :/
OdpowiedzUsuńA co do niezdrowego tryby życia, to masz świętą rację. Tylko jak żyć zdrowo, gdy wokół pełno zanieczyszczeń, żywność nafaszerowana chemią, a i konieczność utrzymania się na "powierzchni" (czyli nie utonięcia w długach) mało sprzyja spokojowi ducha...
w tym kontekście imbir jawi się jako bardzo zdrowa roślinka... kupujemy porządne kłącze... jedna trzecia do gara, druga do bara-bara, a trzecia /tak naprawdę pierwsza, bo starannie wybrana/ do doniczki... i też zdrowo jest, bo ładnie...
OdpowiedzUsuń@Piotrem
OdpowiedzUsuńBalkonowy imbir? Zaciekawiłeś mnie, gdyż mam u siebie średniej wielkości ogród kwiatowy, mały warzywny i maleńki ale prężny ogródek z ziołami na styl angielski.
Zasadziłeś korzeń (znany mi z kuchni) do doniczki i już? Uchyl rąbka tajemnicy, proszę :)
Marzena
Zasadziłem kawałek kupiony w markecie. Ważne żeby był nie zepsuty i miał żywe zalążki pączków(te zwykle są usuwane by nie powodować rozpoczęcia wegetacji na półce w sklepie). Można namoczyć na dwanaście godzin w wodzie. Potem już tylko cierpliwość, dużo cierpliwości bo kiełkuje po miesiącu. Ja trzymam swoją doniczkę na regale w pokoju bo jest tam ciepło i aby nie parowało nadmiernie przykrywam kartką papieru. Jak wzejdzie to na okno do światła, rośnie tym lepiej im więcej energii słonecznej roślina otrzymuje. W maju, tak po piętnastym, przesadzam do większej donicy i na balkon. Na youtube widziałem filmy gdzie uprawiany był w tunelach foliowych. Lubi wilgotno ale nie za mokro. Plon z zasadzonego w styczniu będzie w sierpniu.
Usuńpowodzenia
Piotr