Dziś sobota między dwoma świętami. Zupy dyniowej
postanowiłem ugotować z ostatniej Hokkaido, jaka mi pozostała na balkonie z
obawy przed jej zmarznięciem. Brakowało mi tylko słodkiego ziemniaka, imbiru i
słodkiej śmietanki 30%(wybrałem wersję bogatszą). Inne, niezbędne do przeżycia
do poniedziałku, artykuły spożywcze mieliśmy zakupione przezornie w czwartek.
Poszedłem do naszego osiedlowego, "niskopowierzchniowego", sieciowego marketu, który
ostał się w okolicy jako jedyne źródło zaopatrzenia w podstawowe artykuły żywnościowe
po wyniszczeniu cenami konkurencji. Wszedłem a tu koszyków brak. Ludzi za to przeciwnie
jak koszyków. Ogarnąłem szybko to, po co przyszedłem i ustawiłem się w
nadzwyczajnie długiej kolejce. Ludzie stali bardzo spokojnie oszołomieni jej
wielkością. Stałem i ja rozmyślając: kiedy i po co ja ostatnio byłem w takiej
kolejce?
- W poprzednim ustroju, czyli bardzo dawno temu.
Pamiętam, z tamtych
kolejek z dawnych czasów, rozmowy zmęczonych ludzi, jakie się tam słyszało oraz
o ich marzeniach - by było inaczej. Chcieliśmy by było inaczej i jest inaczej.
Kiedyś brakowało towarów, dziś jest nadmiar. Podobno „rynek” i wolna
konkurencja najlepiej reguluje sprawy popytu i podaży. Co innego jednak reguluje
dostępność tych dóbr. Wciąż przybywa moim zdaniem osób, które muszą ograniczać
swoje potrzeby(nie marzenia).
No i to niekomfortowe
stanie i czekanie do kasy by moc wydać własne coraz ciężej zarabiane pieniądze.
Żenujące, upokarzające, przykre.
A może przesadzam z
tym narzekaniem. Dyniowej mi się zachciało to mam za swoje! Może po prostu tylko kasjerów
było dziś w pracy mniej bo też chcą mieć wolne. Po prostu tak od zawsze było przed
dniami wolnymi od pracy. Tyle że kiedyś inny sklep, gdzie kolejka mniejsza można było bliżej domu znaleźć ….
PS: W Poznaniu byłem na koleżeńskim spotkaniu w dniach 10-11. Było super i cieszę się, że nadal mnie na takie coś stać. Rogale Marcińskie rzeczywiście tam smakują najlepiej. A może cukiernikom po prostu zależy na klientach....
Pamiętam z tamtych kolejek zmęczenie i upokorzenie do łez - byłam w ciąży i ludzie byli wściekli na ciężarne usiłujące coś kupić bez kolejki, straszne czasy.
OdpowiedzUsuń...ha ha,haa..byly tez i momenty komiczne niczym z filmu Bareji...w 1983 roku urodzilam corke ,szykowalam chrzciny ,a tu wszystkiego bylo brak !! Sasiadka powiedziala ,zebym zglosila sie w osiedlowym sklepie ....ide ,a tam pelen sklep ludzi ...wiec przepycham sie do lady i mowie ,ze pani sklepowa mowila co by przyjsc ..na to tega ekspedietka wrzasnela na caly sklep do kolezanki " Irkaaa!!! przynies pani kawe ,bo ma male dziecko i krzciny ! 25 dkg kawy podala mi przy pelnym sklepie ludzi ...cisza byla taka ,ze szok ...a ja czulam sie winna ,ze oni nie dostali :( drugi przypadek ...moj maz pojechal do duzego miasta i cala noc stal w kolejce pod sklepem AGD...co jakis czas byla sprawdzana lista obecnosci ..naprawde !!! ;) potrzebowalismy zamrazarke ,rano po otwarciu sklepu okazalo sie ,ze rzucili tylko 4 odkurzacze ...no to wziol ten odkurzacz ,bo stal na poczatku ...potem odstapil go znajomej w biurze i....itd...ech....mlodzi dzisiaj tego nie zrouumia ...moja corka ogladajac stare komedie mowi :"i z czego wy sie smiejecie ? ,ze ktos zdobyl papier toaletowy " ? no ! takie to byly czasy ;)))
OdpowiedzUsuń