…liczenie strat, w
owocowaniu porzeczek i agrestu w maju, wydaje się być mocno przedwczesne. Ale
widok, jaki zastałem podczas zeszłotygodniowej eskapady na wieś, nie pozwala mi
na powiedzenie niczego dobrego. Wiedziałem, że ta wiosna, choć tak wyczekiwana,
przychodzi za wcześnie! Na krzewach owocków jak na lekarstwo – może ze dwa
procent tego, co w latach poprzednich. A przecież czarna porzeczka zawsze
wydawała się najbardziej niezawodna i odporna. Agrest tak samo. Czary goryczy
dopełniał widok czarnych od mrozu(było minus 7 stopni) młodych pędów orzechów
włoskich. Szkoda! Jabłonie chyba obroniły część zawiązków, albo za wcześnie
jeszcze na oceny. Gruszki też bardzo słabo, trochę lepiej śliwy. Krzew winorośli - dramat!
Pocieszam się
widokiem ziemniaków, które wzeszły w komplecie, warzywami w gruncie i folii oraz
dyniami i cukinią. Tylko, co to za porównanie smaków ziemniaka i agrestu? Albo
buraka z czarną porzeczką? Pewnie tylko malin da się pojeść, jak co roku, ale
te są późne, więc żadna to sztuka. Posiałem ogórki w gruncie i folii tego samego dnia. Więc będzie dobrze widać różnicę w plonie i szybkości wzrostu tych roślin.
Jest bardzo zielono
i w nadchodzącym, zapowiadanym jako bardzo ciepły, tygodniu wszystko wybuchnie
jeszcze bardziej. Trawa na łące, choć nie zasilana w tym roku nawozem, rośnie i
tak bardzo bujnie. Pewnie za dwa tygodnie trzeba będzie myśleć o koszeniu.
Tylko, co zrobię z tym sianem, bo los królików już raczej przesądzony. Szkoda by
zgniło i zostało zużyte na ewentualną ściółkę. Chociaż może trzeba bardziej
postawić na uprawę roślin. Tyle, że na wegetarianizm jeszcze nie jestem gotowy.
Za bardzo lubię potrawy z mięs.
Kury jakby spuściły
z tonu. I po przedświątecznym szczycie nieśności raczej nie przekraczają 40 jaj
dziennie, wywołując tym samym rozczarowanie na twarzach kupujących, znajomych osób.
Zdarza się reglamentacja jaj. Ale tak to z nimi już jest. Będzie coraz cieplej
a jak przyjdą letnie upały będzie z jajkami jeszcze słabiej. Pewnie część
zacznie się pierzyć i by utrzymać poziom „produkcji” trzeba będzie odmłodzić
stadko. Czyli chcąc nie chcąc trzeba będzie znów planować.
Czytasz po angielsku? Ja jestem własnie w trakcie lektury fantastycznej książki: "The Resilient Gardener. Food Production and Self-Reliance in Uncertain Times" napisanej przez Carol Deppe, którą serdecznie Ci polecam.
OdpowiedzUsuń