... no bo jak opisać co czuje człowiek, który przez blisko dwadzieścia lat wstawał od stołu przedwcześnie by iść do pracy albo zasiadał po powrocie z niej kiedy wszyscy byli już świętami ukontentowani? Aż mam tremę? Bo jak inaczej nazwać perspektywę trzech pod rząd dób całkowitej dowolności dysponowania swoim czasem? No może nie tak do końca w mojej osobistej sytuacji ale i tak różnica jest kosmiczna. I przygotowania jakieś spokojniejsze w tym roku - może to zasługa żony, która też pierwszy raz od lat nastu ma wolne a może to przesypiane od ponad dwóch miesięcy noce tak czynią? Co by nie mówił jest lepiej i już.
"Jajeczkowaniem" nazywam ten przedświąteczny czas spotkań towarzyskich związanych ze zbliżającymi się nimi właśnie. Dwa tego typu "wyjścia" miałem w minionych dniach. Odmienne zgoła pod względem nastoju i sytuacji.
Pierwsze z nich to spotkanie z moją wędkarską "kompaniją". Miłe, wesołe jednym słowem pozytywne. Coś do jedzenia i picia, serdeczne rozmowy po miesiącach nie widzenia się, powrót do domu z solidną garścią nowej wiedzy o tym co porabiają.
Drugie zbiegło się niestety z przyspieszonym zakończeniem działalności mojego poprzedniego miejsca pracy. 22 osoby i jakże różne koleje losów. Część, a właściwie większość obroniła się przed widmem bezrobocia i znalazła zatrudnienie w innych oddziałach firmy. Niestety druga, mniejsza na szczęście część, zaznaje właśnie teraz goryczy świąt na bezrobociu. Inne nastroje, inny powrót do domu. Nie przestaję o nich myśleć, przecież spędziliśmy z sobą kupę lat. Mam nadzieję, że teraz będąc w tzw. centrali uda mi się choć dla paru z nich coś znaleźć. I gdzieś mam, że ktoś może pomyśli, że to kumoterstwo czy coś. Szkoda ich, bo to po prostu dobrzy i odpowiedzialni ludzie i świetni fachowcy w swej dziedzinie za których można zaręczyć. A poza tym w tej drugiej grupie mogłem być przecież i ja!
I jeszcze w pierwszej delegacji w tej nowej firmie, w tym tygodniu byłem. W mieście wojewódzkim, na szkoleniu innych pracowników z nowego systemu. Opornie to poszło a w dodatku nazajutrz swoimi błędami potwierdzili marne efekty tegoż szkolenia. Może prelegent był kiepski? Ech....
Życzę Ci miłych, rodzinnie spędzonych Świąt, drogi Autorze. :)
OdpowiedzUsuń