Praca zdalna była
fajna może przez pierwsze trzy dni home office. Teraz zaczyna się już męka i właściwie
zaraz po rozpoczęciu pracy odliczam godziny do wylogowania się z systemu(zakończenia
pracy). Próbowałem nawet początkowo, podświadomie robiąc bezpłatne ”nadgodziny”,
odcinać się od złych(coraz gorszych) wieści z kraju i świata uciekając w pracę.
Ale skończyło się to tylko zapaleniem spojówek od wielogodzinnego gapienia się
w ekran komputera. Przerobiłem w tę i na zad wszystkie możliwe raporty i
zestawienia ale jeśli w firmie nie działa dział, w którym pracuję i nie dzieją
się rzeczy bieżące to powoli zaczyna brakować materiałów do obróbki. W dodatku
zaczyna się wymyślanie jakiś niezrozumiałych zadań a ostatnio dotarł do mnie
mail o programie oszczędnościowym w firmie(ciekawe czy będą zwalniać czy obetną
płace?). Ogólnie niewiele w tym wszystkim optymizmu. Po ostatnich obostrzeniach
w walce z wirusem nawet przemieszczanie się, poza niezbędnymi czynnościami życiowymi,
stało się mocno ograniczone. Przez to nie mam szans na wyjazd na wieś, który
zapewne dałby jakieś odreagowanie i ukojenie dla nadszarpniętej psychiki. Cóż dla dobra ogólnego i
własnego trzeba się podporządkować. Nie jest to łatwe zwłaszcza jak patrzy się na osoby
nie stosujące się do tych zaleceń, tworzące w podmiejskich lasach i parkach spore zbiegowiska. Miejmy nadzieję, że nie zapłacą za swą
lekkomyślność zakażeniem a tym bardziej… nie rozniosą tego dalej.
Boję się o żonę,
która wychodzi codziennie do pracy, w której ma kontakt z wieloma osobami i robi niezbędne zakupy(dziwnie mi z tym chociaż tak ustaliliśmy). Początkowo bawiły
mnie nawet jej nadzwyczajne środki higieny lecz w obliczu wzrostu zakażeń już
mniej mnie to śmieszy. Daleko mi pewnie jeszcze do stanu jakiejś depresji czy skrajnie
złego nastroju ale z każdym dniem jest na pewno trudniej….
Ilość zakażonych
osób rośnie według oficjalnych statystyk ale myślę, że rzeczywiste liczby są większe(pewnie już i rachowanie nie nadąża).
Duże miasto to duże skupisko ludzi, które sprzyja niestety łatwości
rozprzestrzeniania się takich chorób. Coraz trudniej jest tylko patrzeć i
czekać. Ale chyba to najlepsze co można teraz zrobić by nie przeszkadzać w tej
walce…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz