Witam!

To jest o moich osobistych rozważaniach, obserwacjach, doświadczeniach, myślach: o sprawach bieżących i bardziej uniwersalnych, ponadczasowych. Z niewielką ilością zdjęć i obrazów, raczej słowa. To co tu napiszę będzie pewnie jakąś wypadkową doznań mego dotychczasowego życia.

poniedziałek, 11 lutego 2013

Proza życia a może właśnie najlepsze chwile?


Króliki  
Początek 2013 roku i znów plany. Mam pięć samic i dwa samce. Pierwszy to nowozelandzki biały a drugi czerwony. Biały jest bardziej okazały i waży sporo ponad 5kg, czerwony ledwie przekroczył cztery kilo. Samice to: nowozelandzka czerwona z 2011 roku, dwie czarne po kalifornijskiej samicy, jedna biała(duża) siostra samca opisanego powyżej oraz jedna szara zawierająca mieszankę wszystkich chyba dotychczas hodowanych przeze mnie ras. Niestety zabrakło jej genu wielkości po belgijskim pradziadku. Dziś skończyłem ich krycie posiadanymi samcami i w pierwszej dekadzie marca powinny już być pierwsze młode. Krycie przebiegało , jak to na przedwiośniu, bez problemów. Oba samce kryły po raz pierwszy i dobrze wypełniły swoją powinność.
Kury  
Chociaż za oknem nic nie wskazuje nadejścia wiosny to po aktywności kur i agresji koguta daje się wyczuć, że jej pojawienie się jest nieuchronne. Od osiemnastu posiadanych(8 z 2011 roku i 10 z ubiegłego) kur zbieram dziennie od 10 do 14 jaj. Dostają do jedzenia pszenżyto, mieszankę i kapustę, którą nader chętnie wydziobują aż do głąba. Szkoda, że po kilku dniach odwilży znów muszą do kolejnej spędzać żywot w kurniku. Ale tam mają dodatnią temperaturę a to niezbędny warunek do znoszenia dużej ilości jaj. Przy wysokiej ich cenie mamy dostatek dla siebie i kurki zarabiają także na swoją karmę. Ponieważ znajomi, którym sprzedaję nadwyżki jaj, dopytują się o wciąż o więcej myślę o zwiększeniu ilości posiadanych kur. Pewnie nawet gdybym miał ich dwa razy tyle nie miałbym zadnego problemu z ich sprzedażą. No cóż ludzie chyba zaczynają doceniać dobre rzeczy za cenę, która w dodatku mnie absolutnie satysfakcjonuje.
   Banały? Ale jaka frajda! A może w życiu właśnie o to chodzi  by cieszyć się z rzeczy drobnych bo te wielkie zdarzają się niezwykle rzadko.