….. załatwi w Polsce dwie sprawy.
Żyję już na tej mojej polskiej ziemi ponad pół wieku i odkąd świadomością
ogarniam rzeczywistość dwa tematy od zawsze pozostają tu nie rozwiązane:
leczenie obywateli i problem mieszkań.
W obu tematach na pozór wszystko jakoś się toczy: ludzie nie umierają
masowo a bezdomnych bardzo nie widać. Właściwie to, co ja się czepiam? Ano czepiam
się, bo widzę to jednak inaczej. Niby konstytucyjnie, wedle artykułu 68,
państwo zapewnia nam prawo do równego dostępu do ochrony zdrowia niezależnie od
naszej sytuacji materialnej. Ale jaka jest rzeczywistość nikomu przypominać nie
trzeba. Ta „państwowa” część opieki medycznej działa na zasadzie: „aby Polska
nie zginęła”. Bo zaraz obok działa ten drugi segment – prywatny i tu jest już
trochę lepiej. Dlaczego trochę? Ano dlatego, że rozbudowane coraz bardziej
medyczne korporacje też już nie dają rady i jakość obsługi opłacających dodatkowe
składki pacjentów systematycznie spada a frustracja przeciążonych robotą doktorów
narasta. Czyli znów kupa.
Mieszkań w Polsce brakowało zawsze, przed wojną i po wojnie. Zawsze też
kolejny zwycięzca wyborów obiecywał w swych programowych założeniach zajęcie się
sprawą albo jej rozwiązanie. I co? I Gucio! Wiem, że nasz kraj wyszedł z
drugiej wojny światowej bardzo zniszczony również w sferze infrastruktury budowlanej, ale minęło
już przecież dziesiątki lat i dalej jest źle. Ale nie wszystkim. Są grupy,
które na tym niedostatku mieszkań budują swoje fortuny. Są też ludzie posiadający
znacznie więcej niż jedno mieszkanie. Zatem może mieszkań nie brakuje tylko
system pozwala na nierówny ich rozdział. Przed wojną w Warszawie i innych dużych
miastach pewna grupa głosiła takie powiedzenie: „Wasze ulice nasze kamienice”.
Może teraz trwa na powrót realizowanie tej zasady, ale poprzez inne już grupy. Myślę,
że każda rodzina w naszym kraju powinna mieć prawo do własnego M. Tylko, co zrobią
wówczas ci co mają po kilka mieszkań pod wynajem i dobrze sobie żyją?
Chętnie zagłosuję w najbliższych wyborach na tych, co rozwiążą powyższe.
A może wcale nie ma tych problemów? Może nie brakuje mieszkań i doktorów? Tylko
ktoś na kimś dalej robi wciąż świetny biznes i tak ma pozostać. Może. Trochę szkoda, bo przecież mogłoby być dużo więcej szczęśliwych ludzi w naszym kraju a tak to znów tylko nieliczni są już w niebie...
UTOPIA?