Witam!

To jest o moich osobistych rozważaniach, obserwacjach, doświadczeniach, myślach: o sprawach bieżących i bardziej uniwersalnych, ponadczasowych. Z niewielką ilością zdjęć i obrazów, raczej słowa. To co tu napiszę będzie pewnie jakąś wypadkową doznań mego dotychczasowego życia.

poniedziałek, 31 marca 2014

Rocznica



   Rok temu przygotowania do nadchodzących świąt zakłóciła nam choroba mojej mamy. Pojęcia nie miałem wówczas jak bardzo zmieni to życie naszej rodziny. Szpitale, rehabilitacja, beznadzieja. Opieka nad leżącą osobą. 
   Chyba tu skończę ten wpis, bo natłok myśli i skrajnych emocji jest tak wielki, że trzeba by napisać coś o wielkości noweli by wyrazić je.
    Trzymam się? Codziennie próbuję……

niedziela, 16 marca 2014

Brak prądu

   Wystarczyło pół godziny bez energii elektrycznej w naszym mieszkaniu by pobudzić wyobraźnię: co by było gdyby? Ostatnio zdarzyło się też tak, jak wybuchł pożar na pobliskiej stacji benzynowej, nie wiem ileż to już lat temu. 
   Pierwsze minuty to sprawdzenie bezpieczników w mieszkaniu, potem na klatce schodowej. Były OK, więc następne minuty oczekiwania na prąd dłużyły się jakoś. Było południe. Pora gotowania obiadu. Ktoś w domu rzucił pytanie: co się dzieje? Czy długo to potrwa? Nie wiadomo. Ale zaraz, jakby odruchowo, zaczęliśmy wyliczać nie działające w tej chwili urządzenia: laptop - akurat używany więc jego czołowa pozycja w wyliczance, ładowarki do telefonów i tabletu, czajnik, lodówka, radio, telewizor no i w tym momencie zdałem sobie sprawę, że rehabilitacyjne łóżko mamy i przeciwodleżynowy materac również zależą od prądu w gniazdku. Te dwa ostatnie, bezużyteczne właśnie urządzenia stały się teraz najważniejsze i pobudziły mnie do bardziej energicznych działań nad wyjaśnieniem zdarzenia i przywróceniem prądu. Sięgnąłem do teczki z fakturami za prąd i znalazłem numer telefonu. Wybrałem numer i pokonując tonowo-numerycznie labirynt kolejnych przekierowań dowiedziałem się(w dwóch językach), że wszyscy konsultanci są właśnie zajęci a czas oczekiwania na rozmowę wynosi ponad dziesięć minut. Pomyślałem, że skoro tak długo to pewnie inni też dzwonią, to było mimo wszystko raczej pozytywne. Ale mimo kolejnych, automatycznych komunikatów ze słuchawki by czekać, nie odpuszczałem. Żona rzuciła w tym czasie jakieś zdanie o przetrwaniu i wyższości życia na wsi w takich chwilach(dobrze kombinuje pomyślałem). Po nastej informacji w słuchawce usłyszałem działającą lodówkę. Emocje opadły.
   Ale pytanie "co by było gdyby?' tłucze się w mej głowie przez całą tę pochmurną, wietrzną i deszczową niedzielę. Jak bardzo ludzkość jest słaba i zależna.....,  jak bardzo łatwo wpływać na zachowania mas sterując jakimś systemem......
   Czy istnieje gdzieś jeszcze prawdziwa wolność i niezależność?

wtorek, 11 marca 2014

Ciach, ciach ciach....

...było słychać tej soboty w ogrodzie. Drzewka owocowe, porzeczki i maliny potraktowane sekatorem w intencji tegorocznego urodzaju, zobaczymy. I kwitnąca leszczyna z której pyłek sypał się milionami ziaren przy najmniejszym podmuchu wiatru. I krzątanie się po dworze w samym swetrze, bez tych wszystkich zimowych barchanów. Można powiedzieć idylla! I do pełni szczęścia jeszcze nowozelandzki samczyk(myślałem, że niemota), który pokrył wszystkie pięć samic, nawet tę dwa kilo cięższą od siebie - wiadomo zew wiosny działa! No kurczę fajnie jest i już. A propos: kury też oszalały, było chyba z pół bagażnika jaj tym razem. I jeszcze papryka, w trzech odmianach z własnych ubiegłorocznych nasion, posiana do skrzyneczek. I jeszcze to zniewalajace słońce ogrzewajace moje coraz to starsze gnaciki. Chce się żyć, chce się wyć w takich szczęśliwych momentach. Ale czy to będzie już ta prawdziwa wiosna?

środa, 5 marca 2014

Popielec

"Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz."
Dlaczego lubię ten dzień? Najbardziej z powodu tej właśnie sentencji. Jest sprawiedliwa i dotyczy wszystkich, bez wyjątku.....

wtorek, 4 marca 2014

Rak demokracji



   Demokracja ma nowotwór. To, co teraz dzieje się na Ukrainie jest kwintesencją choroby, tego podobno najlepszego sposobu zarządzania państwem. A jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. I tu właściwie mógłbym zakończyć moje pisanie tym lakonicznym stwierdzeniem.
   Władza i pieniądze, pieniądze i władza. Można tak bez końca powtarzać. Współczesne demokracje zdegenerowały się. Nie same! Przez ludzi a właściwie „władców", których wybraliśmy do zarządzania naszym wspólnym dobrem a oni zawłaszczają je sobie. I to nie tylko mentalnie – z taką samą determinacją również materialnie. I tak bez końca rozszerzają wpływy, powiększają władzę i majątki przy milczącej zgodzie większości zwykle klepiącej biedę. Czy sami jesteśmy sobie winni? Nie, choć władza wymknęła się społeczeństwom spod kontroli. Widać to w sposób niemal karykaturalny na wschód od Polski, właśnie teraz. Współcześni królowie i cezarowie dążą do absolutyzmu. Wyniesieni na trony przez współczesnych książąt(oligarchów, którzy dorobili się fortun na ludzkiej najczęściej krzywdzie i okradaniu własnych współobywateli i zawłaszczeniu dla siebie większości dóbr materialnych i bogactw naturalnych) nie zamierzają się swoją władzą z nikim dzielić. Dążą do zawłaszczenia sobie całych państw i narodów, za nic mając nawet wartość ludzkiego życia. Traktują kraje oddane im w wyniku wyborów(uczciwych?) w tymczasowe zarządzanie jak prywatne folwarki. Jakieś nie oznakowane jednostki wojskowe wjeżdżają do innego kraju i straszą. Czyżby to już była prywatna armia prezydenta i oligarchów? Aż tak daleko to już zaszło?
   Z drugiej strony zęby szczerzy i grozi palcem sekretarz NATO. Reprezentant tej lepszej demokracji – korporacyjnej, w której też liczy się tylko zysk. Co tydzień z tamtej strony dowiadujemy się o kolejnych aferach łapówkarskich na niebotyczne wprost kwoty. To jest przykład na nie militarny sposób władania i przejmowania kontroli nad ogromnymi obszarami, nie tylko w sensie geograficznym. Ukraina to dla zachodu również, a może przede wszystkim wielomilionowy naród potencjalnych konsumentów i odbiorców wytwarzanych korporacyjnymi sposobami dóbr. O innych, ewentualnych korzyściach wynikających z przesunięcia strefy wpływów nie wspomnę.
   Kiedy tak oglądałem w ostatnich tygodniach wydarzenia z tamtego regionu a w ostatnich dniach widziałem straszące się nawzajem strony zainteresowanych w konflikcie, poczułem się jakbym żył wczasach zimnej wojny, a ja przecież u jej schyłku dopiero przyszedłem na ten świat. Może kiedyś, kilkadziesiąt lat temu, ludziom łatwiej było znosić takie sytuacje, bo gorszy był dostęp do informacji. Teraz, jak jest każdy widzi…..
   Znam kilka osób narodowości ukraińskiej mieszkających w naszym kraju. Są zadowoleni, bo jest im lepiej ale zarazem bardzo przeżywają sytuację w swojej ojczyźnie. Szkoda mi jest tylko zwykłych ludzi na Ukrainie, bo nikt nie może dać żadnej gwarancji, że kolejna, inna władza wybrana w tym kraju po ostatnich wydarzeniach będzie lepsza i odporna na…..  nowotwory.