Cisza
Zaduma
Skupienie
Rozważania
Post
Nieprzespana noc
Przygotowania
Sprzątanie
Krzątanina
Zakupy
Nerwy
Satysfakcja
Dobry nastrój
Zdrowie
Szpitale
Lekarze
Dobre zakończenie
Ulga
Cieplej
Wiosennie
OK
I spokój czy tylko chwila przerwy?
Ciąg dalszy na pewno nastąpi...
Witam!
To jest o moich osobistych rozważaniach, obserwacjach, doświadczeniach, myślach: o sprawach bieżących i bardziej uniwersalnych, ponadczasowych. Z niewielką ilością zdjęć i obrazów, raczej słowa. To co tu napiszę będzie pewnie jakąś wypadkową doznań mego dotychczasowego życia.
czwartek, 28 marca 2013
sobota, 23 marca 2013
Wiosno, czy to ty?
Obudziłem się dziś o szóstej światłem słonecznego poranka
przebijającego się przez moje powieki. ADHD? Czy może gen skowronka, który
zaraz po świcie uaktywnia się życiowo? Reszta rodziny jeszcze śpi, to pewnie
gen sowy, która najwyższą aktywność przejawia wieczorami i wczesną nocą. Czasem
im zazdroszczę! Na termometr zaokienny nawet nie chcę patrzeć, ale już z daleka
widać, że poniżej dychy. Wiosna? Wiosna, ale tylko kalendarzowa. A może jednak
nie jest aż tak źle. Jak czytam blogi "koziarzy", „koniarzy” i innych
mieszkańców wiosek to jednak ta wiosna przyszła. Jednym okociły się kozy i
cieszą już się nowymi koźlętami, inni emocjonalnie jeszcze czekają na porody u
swoich klaczy, komuś innemu udał sztuczny wylęg ozdobnych kurek.
U mnie też okociły
się wszystkie cztery królice(nie pięć jak chciałem, gdyż jedna padła z przyczyn
nieustalonych). Klatki, choć mocno
ogacone stoją jednak na dworze, lecz dzięki opiekuńczości i troskliwości samiczek,
młode rosną i chowają się świetnie. Przyznam, że nie wiem nawet dokładnie ile
ich jest, bo gniazda w skrzynkach wykotowych tak sprytnie zrobione, że żal
poruszać by nie wychładzać młodych. Ale jak wsunę dłoń pod kołderkę z sierści
to czuć przyjemne ciepło i ruch maluchów. Kupiłem na targu worek marchwi i
kilka główek kapusty by im teraz dogadzać żywieniowo. Wszystko wskazuje na to,
że jest OK. W przyszłym tygodniu zamierzam wędzić świąteczne mięsa i zrobić
kiełbasę. Będzie z każdym dniem cieplej to doglądnę lepiej zawartość klatek z
królami, z resztą pewnie młode wyjdą już z gniazd, bo skończą dwa tygodnie.
Kurki, mimo zimna
niosą się dobrze. Normą jest 10-12 jaj. Szkoda tylko, że z powodu zimna muszą
przebywać w areszcie kurnika. Swoją drogą zastanawiają mnie w sklepach napisy
na opakowaniach jaj typu: „jaja z wolego wybiegu”. Jaki wolny wybieg w styczniu, lutym czy marcu przy minus
dziesięciu? Znów kretyński marketingowy chwyt albo prymitywne oszustwo. Chów ściółkowy,
- i tylko tyle jest możliwe o tej porze roku. Przecież w każdym podręczniku hodowli
kur jest napisane jak byk, że nieśność ustaje przy temperaturze niższej jak minus
trzy stopnie! No, ale jak na lekcjach biologii czy przyrody uczy się dzieciaki budowy
pantofelka, to skąd mają to wiedzieć. I taki właśnie stan rzeczy pozwala marketingowym
cwaniakom wciskać kit niedouczonym konsumentom. Niestety nie każdy ma kogoś na
wsi by mógł taką praktyczną wiedzę posiąść i samodzielnie, na bieżąco,
weryfikować marketingowe „bajery”.
Ale co tam zakichany
marketing! Ciepła będzie z dnia na dzień coraz więcej. Zaraz zaczną się siewy
zbóż i innych roślin. I znów jak od milionów lat słońce i natura dostarczą
ludziom i zwierzętom pożywienia i energii życiowej, której to, po wyjątkowo długiej
i mroźnej zimie, życzę czytelnikom powyższego tekstu.
piątek, 8 marca 2013
Łzy i Dzień Kobiet
Nie wiem czy łzy Wenezuelczyków są autentyczne, zapewne
wielu z nich tak, ale choćby nie wiem jakich argumentów używano, niepodważalnym
faktem jest, że benzyna w Wenezueli jest najtańsza na świecie. I nie jest to na
pewno zasługą przynależności tego kraju do jakiegoś ponadnarodowego związku
państw wydobywających ropę naftową. Jest to zasługą jego zmarłego właśnie
prezydenta, który postrzegany był przez zachodnich polityków i media jako
dyktator, głupiec i niepoprawny w dzisiejszym świecie socjalista. W dodatku
mający czelność rzucić swój sprzeciw pod adresem jedynie ostatnio słusznemu i podziwianemu
prezydentowi USA(przywódcy najbardziej socjalistycznego kraju świata, który to kraj, wykorzystując
uprzywilejowaną pozycję swej waluty zapewnia od dziesięcioleci dobrobyt
swoim obywatelom na kredyt, którego nigdy nie spłaci). Myślę, że on(Chavez)
właśnie szokował od lat świat swą buntowniczą wobec kapitalizmu postawą i
działał na nerwy światowym kartelom, które nie mogły dobrać się do narodowego
bogactwa tego kraju jakim jest ropa naftowa. Osiągnął coś co w naszej
zachodniej, często zepsutej i skorumpowanej cywilizacji, nie uchodzi - podniósł
z biedy wielu Wenezuelczyków dając im szansę i nadzieję. U nas w kraju mamy do
czynienia z procesem odwrotnym: ubożejące i podzielone społeczeństwo i rosnące
bezrobocie mimo zmieniających się przy władzy partii politycznych.
Dzień Kobiet - miłe
święto, chociaż dziś z zażenowaniem oglądałem w tv naszych "władców",
którzy rozdawali paniom symboliczne tulipany(niczym dyrektorzy i partyjni działacze
z PZPR trzydzieści lat wcześniej), zapominając zupełnie o tym jak wiele lat
temu krytykowali to święto jako zbędny przejaw minionej
komunistyczno-socjalistycznej epoki. No cóż poglądy zależą jednak od miejsca
siedzenia.
Lepszego, uczciwego, szarmanckiego traktowania przez
mężczyzn zarówno tych najbliższych jak i pozostałych, przez cały rok, życzę Paniom.
poniedziałek, 4 marca 2013
Ależ się wkur.... zdenerwowałem!
Wczoraj media
obiegła wiadomość o śmierci 2,5 letniej dziewczynki z powodu niewłaściwej reakcji
pogotowia ratunkowego.
Dla mnie śmierć
tego dziecka to niestety konsekwencja braku kontroli nad działaniem pogotowia
ratunkowego. A myślę tu o braku kwalifikacji pseudo ratowników medycznych,
którym nakazano ukończenie w trybie przyspieszonym marnej jakości szkoleń lub
kursów dających im możliwość dalszego wykonywania tego zawodu i zarabiania
pieniędzy za dyżury. Przy jednoczesnym niedopuszczaniu do wykonywania zawodu młodych
dobrze wykształconych i nie zdemoralizowanych absolwentów studiów ratownictwa medycznego.
I pazerności lekarzy, którzy są na dyżurach przez cały tydzień non stop. I
naprawdę wiem, co mówię. Opowieści o marnych zarobkach lekarzy czy ratowników medycznych to już dawno bajki.
Ci ludzie z pazerności wykonują niejednokrotnie ponad trzysta godzin dyżurów w
miesiącu i niech nikt nie próbuje mi wmawiać, że człowiek będący już trzecią
lub czwartą dobę na kolejnym dyżurze ma chęć komukolwiek pomagać czy być w
stanie ratować ludzkie życie czy podejmować, związane z tym, świadome decyzje. Taki
człowiek myśli tylko o tym by się wyspać i ominąć za wszelką cenę swoje obowiązki.
Nie wiem ile istnień ludzkich pochłonęło takie właśnie podejście. Co raz
słyszymy o tym, że jakieś pogotowie nie dojechało lub ktoś, ratując ludzkie życie,
podjął niewłaściwą decyzję.
Mam nadzieję, że
prokurator zakwalifikuje takie działania lekarzy i pogotowia w tej sprawie jako świadome
spowodowanie śmierci i zastosuje, ku przestrodze innych kanalii z tej branży,
odpowiednie sankcje wobec tych zbrodniarzy. A minister zdrowia, jeśli ma jaja,
niech nie czeka do lata, kiedy, na zbitą
mordę z rządu wywali go Tusk lub gniew naszego narodu, tylko czym prędzej poda się
do dymisji, bo myślę, że ma w tym zdarzeniu poważny współudział.
niedziela, 3 marca 2013
Słońce
Świeci od dwóch-trzech zaledwie dni swoim bardzo intensywnym światłem i energią na bezchmurnym wreszcie niebie! Pewnie bym o tym nie napisał, gdyby nie fakt, że właśnie wczoraj poszedłem pierwszy dzień do pracy po przymusowym(zaległym), trzytygodniowym urlopie, gdzie nie zaświeciło ono chyba nawet na chwilę. Może dlatego tak łatwo i miło było wrócić do pracy. I pewnie dlatego nie mam o to do świata żalu, że nie miałem go podczas moich wolnych dni, które m.in. z powodu jego braku lub złej pogody w dużej mierze uznać muszę za źle wykorzystane albo wręcz zmarnowane. I pewnie teraz z każdym kolejnym dniem będzie go więcej a jego dobroczynne skutki podziwiać nam przyjdzie codzienne. Ale wreszcie po zimie nadchodzą dni radosne, piękne choć pracowite. Chyba bardziej szczęśliwe. Czegóż to dobrego nie robi w umyśle człowieka ta nasza kochana gwiazda!?
Dlaczego piszę?
Dlaczego ludzie piszą blogi? Nie wiem tego do końca, ale
pewnie ilu piszących tyle powodów. Ludzie piszą o konkretnej, czasem bardzo wąskiej
i specjalistycznej tematyce, gdy są entuzjastami czegoś. Piszą również, kiedy
coś ich denerwuje, przeszkadza lub jak czegoś są zagorzałymi przeciwnikami.
Piszą o swoich hobby, zainteresowaniach, pasjach czy niekiedy bardzo oryginalnych,
dla postronnych wręcz zwariowanych, zamiłowaniach.
Czasem trafiamy na
taki blog, że wydaje nam się, iż osoba pisząca przelała przy pomocy swojego posta
jakieś, nasze wcześniejsze przemyślenia, które kiedyś przemknęły przez nasze
umysły, lecz zginęły nie zapisane, tak szybko jak się pojawiły. Nie raz
czytając wydaje nam się, że trafiliśmy wręcz na kogoś, kto „nadaje na tej samej
fali”. I wtedy zaczynamy zaglądać na taką stronę częściej, „wkręcamy się”, śledząc
a nawet czasem wręcz tęskniąc i oczekując niecierpliwie na kolejne wpisy.
Bardzo jestem
sceptyczny wobec istnienia portali społecznościowych, bo uważam je za kolejny przejaw
komercji we współczesnym świecie. Za to nie ukrywam, że wciągają mnie strony,
gdzie w bardziej kameralnym gronie wypowiadają się czy dyskutują ludzie o podobnych
zainteresowaniach, choć nierzadko o krańcowo różnych poglądach na te same
sprawy.
Zastanawiałem się,
po co ja piszę bloga? I wychodzi na to, że dlatego, że w swoim otoczeniu nie
znajduję za wielu ludzi, których interesują moje zamiłowania i poglądy. A może wypowiadałem
je już na tyle często, że rodzina czy znajomi znają je na tyle dobrze, że one już
ich po prostu nudzą. Uważam również, że człowiek w pewnym wieku ma te poglądy
na tyle silnie ugruntowane, że trudno je zmienić i dyskusja z takim nie ma większego
sensu. Pewnie dlatego, roznoszony wewnętrznie muszę swoje myśli i emocje gdzieś
zapisywać i rozładowywać i w tym właśnie celu znalazłem to miejsce. I życzę każdemu,
kto tu zajrzy lub sam tworzy swoją stronę, by mógł szczerze i otwarcie wyartykułować
swoje zdanie na zajmujące go tematy i w dodatku znajdował jakikolwiek odzew
ciesząc się chociażby i z wirtualnych spotkań z „pokrewnymi duszami”.
Piszę tak, bo nie
raz usłyszałem od kolegów czy znajomych, że jestem monotematyczny, bo ciągle
tylko gadam o tej wsi, kurach i królikach i zachwalam uroki takiego życia
krytykując życie w wielkim mieście jako bardzo odległe od natury człowieka. OK
mają prawo! Ale mam za to wielką frajdę i dziką satysfakcję jak, podczas
dorocznego wyjazdu na Mazury, zachwalają przyrządzonego przeze mnie i wyhodowanego
osobiście królika np. w winie(no w winie i z winem, bo to męskie spotkania) albo
jajecznicę usmażoną z wiejskich jaj. I choć nie zawsze rozumiem i akceptuję z kolei ich
zainteresowań i form spędzania czasu
czy celów, na które wydają pieniądze to
jestem widocznie na tyle tolerancyjny by te dawne znajomości podtrzymywać. Ludzie
nie są z gruntu źli, są po prostu inni i trzeba to uszanować choćby czasem
miało nawet zaboleć.
PS: No i muszę na koniec się przyznać publicznie, że
zazdroszczę bardzo ludziom, którzy hodują kozy, bo to bardzo pożyteczne i
wspaniałe zwierzęta a ja ich na razie mieć nie mogę. I dlatego „koziarskie
blogi” mnie tak bardzo kręcą i trochę uśmierzają ból mojej tęsknoty.
Subskrybuj:
Posty (Atom)