Witam!

To jest o moich osobistych rozważaniach, obserwacjach, doświadczeniach, myślach: o sprawach bieżących i bardziej uniwersalnych, ponadczasowych. Z niewielką ilością zdjęć i obrazów, raczej słowa. To co tu napiszę będzie pewnie jakąś wypadkową doznań mego dotychczasowego życia.

niedziela, 5 lipca 2015

Kiedy upiekę chleb...

... czuję się lepszym.
Od kogo?
- Lepszym i już... tak po prostu.

Może kiedyś podam przepis.
Albo nie, przecież tyle różnych jest dostępnych.
Z resztą, może to właśnie o to chodzi by każdy wypracował swój.


Szarlatani współczesności



   Takie oto skojarzenie mi przyszło do głowy. Trzy zawody: lekarz, informatyk i prawnik. Jakże odległe od siebie merytorycznie a zarazem jakież okrutne podobieństwo połączyło je w mej konkluzji.
   O medykach pisać najtrudniej, bo sporo jeszcze ciągle wśród nich dobrych fachowców znających się na rzeczy i mających, po prostu, duszę. Jednak z historii wiemy, że od najdawniejszych czasów mieli oni wpływ na losy władców czy państw. Nie zawsze w sposób etyczny posługiwali się uzyskaną wiedzą. Jak jest dzisiaj?
   Informatycy to przedstawiciele drugiej, współczesnej profesji - posiadaczy wiedzy tajemnej. Kto pracuje w dużej firmie korzystającej z wewnętrznej sieci wie o czym piszę. Wiele programów, zabezpieczeń, kopii zapasowych, poziomów dostępu, loginów itd. Czasem w pracy spotykam się z różnymi danymi w zależności od programu, z jakiego je pobieram a jak interweniuję w tej sprawie u nich to zazwyczaj w odpowiedzi spotykam się ze spychotechniką lub zwyczajnym waleniem w głupa. No bo nie zrobi przecież kolega koledze koło pióra. Nieprawdaż?
   Prawnicy to dopiero szarlatańska sitwa. Nieznajomość prawa bywa zwykle interpretowana  jako okoliczność obciążająca delikwenta. No i jeszcze ten bezmiar poczucia krzywdy i niesprawiedliwości wygenerowany przez wieki przez tę grupę zawodową. Przecież Kazio, Lesio i Czesio kiedyś razem studiowali prawo. Może nawet łączyły ich inne również zażyłości a teraz mają bezstronnie i sprawiedliwie stawać przeciw sobie w szranki w imię sprawiedliwości i to tylko dlatego, że ich togi różnią się kolorem wykończenia? Ktoś w to jeszcze wierzy?
    Smutny jest mój wniosek końcowy. Poprzez swą „wiedzę tajemną" czy inne wcześniejsze uwarunkowania otrzymały te grupy zawodowe niesłychaną wręcz władzę i przewagę nad resztą społeczeństwa. Lekarze robią niemal wrażenie panów naszego życia i śmierci. Informatycy manipulują wręcz zatrudniającymi ich zwierzchnikami. A prawnicy tak lawirują w przepisach żeby wyjść na swoje. Z resztą wyjście na swoje jest podstawa działań wszystkich opisanych grup.
   No i ta ich tępo uparta i bezwzględna zawodowa solidarność…no, bo przecież biedy raczej nie mają i mieć jej bardzo, bardzo nie chcą.