Witam!

To jest o moich osobistych rozważaniach, obserwacjach, doświadczeniach, myślach: o sprawach bieżących i bardziej uniwersalnych, ponadczasowych. Z niewielką ilością zdjęć i obrazów, raczej słowa. To co tu napiszę będzie pewnie jakąś wypadkową doznań mego dotychczasowego życia.

niedziela, 28 grudnia 2014

Kurczak po grecku

   O tym , że potrzeba jest matką wynalazku nie trzeba nikogo przekonywać. W ogniu przygotowań przedświątecznych potraw zdarza się czasem zrobić czegoś nie proporcjonalnie dużo. Tak też przytrafiło się nam z mieszanką warzyw do ryby po grecku, zrobione zostało tak ze dwa razy więcej niż trzeba. Szkoda przecież wyrzucić a w gorączce przygotowań w tym czasie o regularny obiad czasem trudno. Żona zakupiła trzy kurczakowe udka, które po podzieleniu, umyciu i obsmażeniu przykryte zostały przygotowanymi i doprawionymi już wcześniej warzywami do wigilijnej ryby. Po godzince duszenia pod przykryciem podaliśmy całość z ugotowanym ryżem. Smak trochę inny bo rybę po grecku jadamy zawsze na zimno. Nie wiem, czy nie powtórzymy kiedyś tego dania bo wszystkim bardzo smakowało. Tak oto przypadek stworzył nową, przynajmniej w naszym domu, potrawę.

wtorek, 23 grudnia 2014

Życzenia

   Każdemu kto tu choć raz zajrzał lub zajrzy życzę zdrowia i wszelkiego dobra na ten świąteczny czas.
Miałem chęć napisać dziś coś więcej ale w natłoku codziennych obowiązków i przedświątecznej krzątaniny stać mnie tylko na tyle.....
pozdrawiam

piątek, 5 grudnia 2014

Byle co je i byle co gada...

... zwykł mawiać mój nieżyjący ojciec. Napiszę zatem tylko cóż takiego szybkiego zrobiłem sobie ostatnio na obiad.
   Potrzebowałem coś na smalec, taki ze skwarkami. Zawsze przed zimą tak mam, że mój organizm domaga się ogromu kalorii. Kupiłem więc podgardle, nauczony przez przodków, że tylko z tłustego boczku lub podgardla wychodzi najsmaczniejszy smalec ze skwarkami. Ale to kupione przeze mnie okazało się wyjątkowo poprzerastane pasmami chudego mięska. Tłuste fragmenty trafiły pokrojone drobno na patelnię a te chude w większych kawałkach do rondla na wytopiony już smalec. Potem dokładałem już tylko kolejno dwie cebule, dwa ząbki czosnku, odrobinę świeżego rozmarynu a po dwudziestu minutach osiem obranych niedużych ziemniaków. Sól, majeranek i świeżo zmielony pieprz do smaku. Po godzinie potrawa była gotowa.
   Może nie jest to zestaw na romantyczną kolację we dwoje a raczej dla dwóch drwali ale kaloryczności i smaku temu daniu odmówić się nie da. Skończę na tym ten krotki wpis by nie nagadać czegoś głupiego jak to bywa po byle jakim jedzeniu....