Witam!

To jest o moich osobistych rozważaniach, obserwacjach, doświadczeniach, myślach: o sprawach bieżących i bardziej uniwersalnych, ponadczasowych. Z niewielką ilością zdjęć i obrazów, raczej słowa. To co tu napiszę będzie pewnie jakąś wypadkową doznań mego dotychczasowego życia.

piątek, 20 grudnia 2024

Prawie koniec roku… podsumowanie?

 

   Zaraz święta, już czuje się narastające przygotowania i krzątaninę. Aktywność przy ich organizacji z każdym dniem się zwiększa. Większość zakupów już za nami ale zawsze coś jeszcze się przypomni. Mieszkanie już ogarnięte po kaloryferowej demolce i nawet nowe meble i telewizor według projektów żony są na miejscu. Do stołu zasiądziemy w powiększonym składzie o trzecią śliczniutką i zdrowiutką wnusię. Będzie nas więc fajna gromadka. No i ta kontynuacja tradycji i zwyczajów przekazywana z pokolenia na pokolenie może zapisze się w pamięci naszych wnuczek. Potrawy i zapachy świąteczne też przecież wszyscy pamiętamy…

   Rok już się kończy i nie sposób uciec od podsumowań. Doczekałem emerytury! Zdrowie jakie takie jest, do pierwszego starcza więc narzekać nie możemy. Darmowe leki(choroba przewlekła) biorę regularnie i choć z efektów leczenia nie jestem do końca zadowolony to nie tracę nadziei bo moja pani doktor skierowała mnie na inną formę terapii. Może zdziała… cud.

   Przyglądam się rozwojowi naszych wnuczek  i mam nadzieję na ich dobrą przyszłość. Często wychodzę na spacery z najmłodszą i obserwuję jej wzrost i postępy. Może dlatego, że dwie poprzednie przyszły na świat kiedy byłem jeszcze zawodowo aktywny a i covidowe czasy ograniczały normalną częstotliwość kontaktów i ten noworodkowo-niemowlęcy czas jakoś mi przeszedł koło nosa. Staramy się je zdroworozsądkowo rozpieszczać i spędzać z nimi jak najwięcej czasu. Nagrodą jest „kocham cię dziadku” albo „lubię jak do mnie przyjeżdżasz i się ze mną bawisz”. Może nawet mi się trochę udaje to moje dziadkowanie…

   Na działkę jeżdżę tylko w razie potrzeby na wezwanie teściowej lub szwagierki. Rozwala mnie psychicznie moja fizyczna niemoc. Przez ostatnie lata wiele działań odkładałem na teraz bo emerytura miała być tuż tuż. Wyszło trochę jak z tym indykiem co myślał o niedzieli… Może na wiosnę mi się zdrowie polepszy to coś podziałam. Może…

   Firma coś tam przelała na święta i tyle właściwie kontaktów z niedaleką przecież zawodową przeszłością. Byli koledzy i koleżanki z pracy jakby się zapadli pod ziemię – cisza. Może już nastało nowe, inne w mojej byłej pracy i tyle. Już na tydzień przed moim odejściem ktoś czekał na moje biurko… żenujące to było albo może to znak czasu, wszak o pracę dziś niełatwo. Radzę z tym sobie także no bo co mam zrobić.

   Mija rok - dobry rok. Oby następny nie był gorszy…