Witam!

To jest o moich osobistych rozważaniach, obserwacjach, doświadczeniach, myślach: o sprawach bieżących i bardziej uniwersalnych, ponadczasowych. Z niewielką ilością zdjęć i obrazów, raczej słowa. To co tu napiszę będzie pewnie jakąś wypadkową doznań mego dotychczasowego życia.

niedziela, 13 sierpnia 2017

Dziś tylko o działce



   Sobota była pierwszym dniem przedłużonego weekendu(wolny poniedziałek dał aż cztery dni wolnego). Pojechaliśmy na wieś. Przyroda, przy tegorocznych obfitych opadach sprzyja wzrostowi nadzwyczajnej wielkości roślin(czytaj: pokrzywy). Przekwitłe i nieskoszone trawy na łące zgubiły dojrzałe już nasiona pozostawiając już tylko zasuszone źdźbła. Po drodze mijaliśmy skoszone już zboża i niekiedy podorane już pola – to znak, że lato wkroczyło już w swą drugą część. Roboty znalazło by się tyle, że nawet przez miesiąc nie przerobił bym jej. Już nawet nie próbuję. Pogodziłem się już ze stanem jaki jest. Właściwie jedyną rośliną, jaka sprawia mi satysfakcję jest pnąca fasola dwóch gatunków. Ta o strąkach fioletowych wysiana wokół konstrukcji nieużywanego foliaka stworzyła prawdziwy busz. Za to odmiana Piękny Jaś z kilku ledwo nasion wysianych wokół podpór w kształcie „tipi” plonuje równie obficie zapowiadając dobre zbiory nasion. Wykorzystam je w roku przyszłym. Z resztą fasole, jako warzywa wymagające mało pracy, będą w przyszłości numerem jeden na działce. Pożywne (dużo białka) warto im dać więcej miejsca.
   Czosnku, ze czterdzieści główek wykopałem w ostatniej już chyba chwili. Nie są nadzwyczajnie wielkie ale bardzo aromatyczne i ostre w smaku. Nawet te posadzone w ściółce wokół młodych owocowych drzewek były całkiem fajne mimo, że musiały konkurować z rozrastającymi się chwastami i trawami.
   Pokosiłem, ile byłem w stanie, przerośniętej trawy układając pokosy od razu na dwóch zagonach, z nadzieją, że rozkładając się zagłuszą rosnące tam chwasty. Zerknąłem na wyhodowane, trzy lata temu własnoręcznie z nasion, krzewy leszczyny, które bardzo się wszystkie rozrosły. Może już za dwa, trzy lata uda się z nich coś zebrać. Dynie wysiewane w tym roku wyłącznie z rozsady, z nadzieją na wcześniejszy i obfitszy plon, też raczej nie zachwycają. No może z wyjątkiem tej uzyskanej z wymiany z „Kresowej Zagrody”(dzięki raz jeszcze!). Co prawda cały czas rosną i kwitną ale o tej porze już raczej rewelacji nie oczekuję. Ze sposobu z rozsadą w ich przypadku raczej w roku przyszłym zrezygnuję. Dynia piżmowa, ta o gruszkowatym kształcie owoców, rośnie nie wytwarzając zawiązków więc chyba w przyszłym roku sobie jej uprawą daruję. Rządek malin też w tym roku jakiś rachityczny i jeszcze właściwie tylko parę gruszek zostało na drzewie w temacie owoce. We wtorek, piętnastego znów jedziemy na wieś lecz ze względu na święto raczej za wiele nie dokonam. Może parę fotek….

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz