Witam!

To jest o moich osobistych rozważaniach, obserwacjach, doświadczeniach, myślach: o sprawach bieżących i bardziej uniwersalnych, ponadczasowych. Z niewielką ilością zdjęć i obrazów, raczej słowa. To co tu napiszę będzie pewnie jakąś wypadkową doznań mego dotychczasowego życia.

piątek, 15 marca 2019

Na południe od domu…

   …wyjeżdżałem w tym miesiącu. Znów coś wdrażać, prezentować. Najlepsze, gdy na koniec usłyszę: dobrze, że pan do nas przyjechał, dowiedzieliśmy się czegoś więcej, lepiej się nam będzie teraz pracować. Miłe to jak się przekazuje cząstkę swego 24 letniego doświadczenia innym i zostanie to tak podsumowane.
   Na południe ode mnie były tym razem Kielce, Kraków i Rzeszów. W tym pierwszym mieście byłem służbowo pierwszy raz i mam bardzo pozytywne odczucia. Widać, że się w nim dzieje i nie jest ono raczej wizytówką braku postępu i rozwoju. Kiedyś już tam byłem, ale to było w poprzednim stuleciu, a potem już tylko przejazdem.
   Drugi był Kraków. Kurcze, byłem już parę razy w Krakowie i choć wydaje mi się, że już trochę go znam zawsze mnie czymś zaskoczy. Tym razem był to remont linii tramwajowej do Bronowic, gdzie miałem spotkania. Przyznam, że dopiero organizując ten trzeci wyjazd do Rzeszowa(przez Kraków), zauważyłem w kolejowej wyszukiwarce połączeń informację o zmianach organizacji ruchu tramwajów w Krakowie. No cóż zapłaciłem frycowe za brak uwagi(nie jak na lekcjach w szkole, ale też bolało), bo zrobiło się akurat baaardzo ciepło jak na marzec a mi przyszło przemierzać z buta ulice miasta. A tu i komunikacja zastępcza zorganizowana i w dodatku za darmo. Ech! Tylko rozkopane wszędzie jakby metro budowali… A wystarczyło tylko przeczytać ze zrozumieniem takstu(a może to już zmiany wiekowe?).
   O Rzeszowie pewnie bym niewiele napisał, gdyby nie to, że hotelik fajny trafiłem, niedrogi i z widokiem na rynek starego miasta i śniadaniem przynoszonym do pokoju(troche mnie to początkowo krępowało, ale powiedzieli, że u nich to norma). No i najważniejsze!!! Bym całkiem zapomniał. Podróże kolejowe. Pierwszy raz, od nie wiem, jakiego czasu, przegadałem całą trasę od Rzeszowa do Krakowa!!! Komórki leżały na półce a my we trójkę w przedziale rozmawialiśmy. Motorem rozmowy okazała się dziennikarka polskiego radia we Lwowie. Ileż ja przez te dwie godziny się dowiedziałem o tej trudnej polsko-uraińskiej historii. Cała nasza grupka była przy tym aktywna, wymienialiśmy informacje i słuchaliśmy z szacunkiem wypowiedzi innych. Aż na koniec podziękowałem swoim współpasażerom za tak sensownie spędzony czas. Obyliśmy się bez smartfonów mimo, że każdy z nas zajrzał czasem do swojego podczas tej podróży. Trzeci pan jechał do Zakopanego połazić po Tatrach a rozstaliśmy się na dworcu głównym w Krakowie dziś wczesnym popołudniem.
   Jak już o tych trudnych polsko-ukraińskich sprawach to: wcześniej, czekając na przyjazd pociągu na dworcu w Rzeszowie przegadałem z pół godziny z młodym Ukraińcem. Dziwił się chłopak początkowo, że bez problemu porozumiewał się za mną po rosyjsku(cóż, to chyba cecha mego pokolenia). Jechał do pracy w sklepie, do Poznania i choć pełen nadziei, zadał mi pytanie, które wskazywało, że miał też obawy. Pytał wprost czy Polacy lubią Ukraińców. Byłem w kłopocie, bo przecież nie ma na to jednoznacznej odpowiedzi. Historia obu narodów jest skomplikowana a jej interpretacja często manipulowana. Wyraziłem tylko taki pogląd, że jeśli młodzi ludzie wyjeżdżają ze swej ojczyzny, bo nie widzą dla siebie perspektyw to jest bardzo złe dla ich ojczyzn a także dla nich samych. Pociąg opóźniony parę minut w końcu nadjechał i rozstaliśmy się, bo każdy z nas miał miejsce w innym odległym wagonie. Ciekawe jak powiedzie się temu młodzieńcowi w naszym kraju. Wyglądał na poczciwego i niezmanierowanego dzieciaka. Pewnie się tego nie dowiem, a może….. kiedyś, znów na jakimś dworcu…..
PS: Pory już nieźle podrosły a selery wzeszły. Chyba czas już na paprykę i pomidorki.

2 komentarze:

  1. a tyle razy pisałam o tym remoncie, że rozkopane do środka ziemi i widać piekło ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. za dużo wiadomości zewsząd by wszystko przyswajać. Gapowe trzeba płacić.
    Ale za to precli pojadłem i do domu przywiozłem...
    Piekła nie zauważyłem ale życie mieszkańców nie jest przez to lżejsze.

    OdpowiedzUsuń