Gorące noce, źle spać, brak wypoczynku i regeneracji po
upalnym dniu. Zmęczenie dopada czasem w
samym środku dnia. Przyznam, że upały nie
sprzyjają pracy, również tej umysłowej. Mimo to napiszę kilka słów na nie
związane z sobą(?) tematy. Zacznę od pogody bo tak najłatwiej i dotyczy
każdego. Wczorajszy dzień(08-08) był apogeum tegorocznych upałów i nawet nie ma
sensu zastanawiać się gdzie w naszym kraju było najcieplej. Było za ciepło i
koniec! Myślałem wczoraj o ludziach uczestniczących w pielgrzymce na Jasną Górę(widzę
ich corocznie, jak wyruszają z mego okna) i miałem mieszane uczucia.
Zastanowiło mnie czy aż tak katorżniczy wysiłek jest potrzebny któremukolwiek z
uczestników? Wiem, że ludzie mają różne ważne intencje, inni idą z nawyku, ktoś
może po to by sprawdzić swą fizyczną siłę i psychiczną odporność, ktoś inny
wręcz odurzony samym faktem uczestnictwa. Szkoda mi ich, tak zwyczajnie i po
ludzku, bo wiem, że niemało się nacierpią. Mam nadzieję, że spełnią tym
udziałem swoje oczekiwania. Choć zawsze myślę, że taki ogrom ludzi mógłby
dokonać corocznie jakiejś wielkiej, bardziej namacalnej rzeczy dla swoich
bliźnich. Mógłby? ......
Ostatnie tygodnie
upalnego lata odświeżyły w mojej głowie, pojawiające się już wielokrotnie,
pytanie o ogrom energii, którą słońce dostarcza nam obecnie a z której korzystamy
w zaledwie promilowej części. Jakże piękniejszy i doskonalszy byłby świat
gdybyśmy mogli chociaż część tego nadmiaru zmagazynować na miesiące zimowe.
Zamiast wyrywać ziemi jej naturalne zasoby energetyczne w postaci węgla i
ropy, które wzięły się przecież również w wyniku dobroczynnego udziału słońca
przed milionami lat, moglibyśmy korzystać z bieżących corocznych „dostaw”
energii i przetwarzać ją na bardziej nam użyteczne jej rodzaje.
Z resztą coś w tym(słońcu)
musi być bo niezależnie jak ciężko pracujemy, obserwujemy latem znacznie
mniejsze zapotrzebowanie na energię niż w pozostałych miesiącach roku.
Przejawia się to zarówno w ilości jak i kaloryczności naszej diety. Są ludzie,
którzy potrafią nie jeść miesiącami i żyć dzięki energii pozyskanej
bezpośrednio ze światła słonecznego. Pewnie nie pracują oni w hutach lub
kopalniach ale fakt jest faktem. Bilans energetyczny jakiś tam u nich jest.
Osobiście jadam teraz dwa razy dziennie: bardzo rano i późnym wieczorem(z przytłaczającą
przewagą warzyw), nie czując z tego powodu jakiegoś specjalnego dyskomfortu.
A jak słońce to i
woda. Naukowcy obliczyli, że na wyhodowanie jednego kilograma papryki potrzeba
38 litrów wody a na kilogram wołowiny 120! Pewnie podrzuciłem w tej
chwili argument wszelkiego rodzaju wegetarianom i weganom ale nie oto mi idzie.
Chodzi mi o to, że są już całe rejony naszego kraju cierpiące jej niedostatek.
Wpływać to będzie zapewne na rozwój i wzrost roślin, które później, jesienią
zbierane są z pól. I jak nie popada solidnie ciężko będzie o dobre ich plony.
Rolnictwo(nowoczesne?) na zachodzie Europy radzi sobie z brakiem opadów
wykorzystując podziemne jej zasoby. Wiadomo, że często takie wykorzystanie
prowadzi do obniżenia się poziomu tych wód i zmusza do sięgania
do coraz głębszych jej pokładów. Piszę o tym w kontekście niepokoju jaki budzi
we mnie budowa ujęcia wodnego dla pobliskiego miasteczka w sąsiedniej wsi.
A teraz prawie co
wieczór, tak o jakiejś 23,30 jak już wszyscy śpią, funduję sobie po gorącym
dniu szklankę piwa z sokiem i paląc ostatniego tego dnia papierosa obserwuję
startujące z lotniska na Okęciu czarterowe samoloty wiozące rodaków do ciepłych
krajów na wakacje. I wcale im nie zazdroszczę. No bo czego? I zawsze wtedy zastanawiam się dlaczego ludziom piwo smakuje w pozostałych miesiącach roku, przecież wtedy dobre jest tylko grzane? A teraz, no właśnie na teraz jest ono stworzone.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz