Witam!

To jest o moich osobistych rozważaniach, obserwacjach, doświadczeniach, myślach: o sprawach bieżących i bardziej uniwersalnych, ponadczasowych. Z niewielką ilością zdjęć i obrazów, raczej słowa. To co tu napiszę będzie pewnie jakąś wypadkową doznań mego dotychczasowego życia.

poniedziałek, 16 grudnia 2019

Czy tylko chodziło o pieniądze?


   Żyję a nie było mnie tu długo bo zmieniłem pracę i…. właściwie na tym stwierdzeniu mógłbym zakończyć. Tyle, że dla osobnika 60+ to jednak nie jest łatwe „przejście”. Trochę moralnego kaca, bo to jednak 24 lata u jednego „pana” a i ludzi – zwłaszcza tych fajnych – mimo wszystko żal. Jednak emerytalne prognozy z ZUS-u zmotywowały mnie najbardziej do tej być może desperacji. No i jeszcze nie taka jak oczekiwałem odpowiedź podczas negocjacji nowych, być może już ostatnich, warunków zatrudnienia(czytaj: podwyżki). Postanowiłem i zmieniłem, wykorzystując zapewne ostatnią w zawodowym życiu szansę na poprawę materialnego(też) bytu.
Nie ma w tej nowej pracy niczego czego bym nie znał albo nie rozumiał ale porządek jakiś inny(a właściwie jego brak). I to trochę męczy. Oczywiście pierwszy przelew był miłym wydarzeniem(taki był z resztą jeden z głównych powodów mojego „występku”). Pierwszy miesiąc był spokój: wzajemne obserwowanie, badanie i cisza, która wręcz denerwowała albo wywoływała dziwne domysły. Aż któregoś dnia się zaczęło i to tak, że miałem wrażenie iż mam być ekspertem we wszystkim, co tylko sprawia problemy. Właściwe to ja znam(jakiż brak skromności graniczący z bezczelnością) odpowiedzi i sposoby rozwiązania wszystkich z nich. Teraz mam ciągle jakieś spotkania, czegoś pilnuję, tłumaczę, decyduję, pomagam. W sumie fajnie, bo przecież w poprzedniej robocie się wypaliłem. A do tego na każdym prawie kroku spotykanie ludzi, których nie znam a oni mnie tak, z rzeczy, które robiłem w poprzedniej. Nie wiem jak się sprawy zawodowe potoczą dalej ale nie chciałbym się wkręcić w wir korporacyjnego gonienia za czymś, bo to już lata nie te a i więcej jak 8 godzin nie zamierzam dziennie poświęcać na pracę bo to niezdrowe jest i basta. Praca jest za to państwowa i mam nadzieję, że jej owoce posłużą wszystkim dlatego chciałbym najpilniejsze tematy i bolączki załatwić jak najszybciej. Uff… starczy już o tych zawodowych emocjach.
   Działkowe jesienne prace a także pobyt i pisanie czegokolwiek w tym miejscu z powyższych powodów zaniedbałem a teraz już za zimno a i czasu jakby mniej. Urlopu zostało kilka zaledwie dni więc trzeba go szanować. Głupio tak, jak jeszcze zima się nie zaczęła, mówić „aby do wiosny” ale chyba tak to się skończy. Tylko od czasu do czasu użyta jako przyprawa główka czosnku czy ogórek kiszony przypominają o letnich zmaganiach z suszą. I znów trzeba mieć nadzieję, że nadchodzący rok będzie lepszy.
   Wnusia ukończyła niedawno lat dwa i staje się prawdziwą gadułką sprawiając radość rodzicom i dziadkom. Codzienne wieczorne spotkania na whatsapp’ie przed ostatnią kaszą są jak najlepsza dobranocka dla obu chyba stron. Ach żeby mieć teraz taką energię jak ten dzieciak…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz