Witam!

To jest o moich osobistych rozważaniach, obserwacjach, doświadczeniach, myślach: o sprawach bieżących i bardziej uniwersalnych, ponadczasowych. Z niewielką ilością zdjęć i obrazów, raczej słowa. To co tu napiszę będzie pewnie jakąś wypadkową doznań mego dotychczasowego życia.

niedziela, 9 lutego 2020

Chyba czas zacząć


   Słoneczna pogoda(a także parę innych spraw), mimo mroźnego poranka, skłoniła mnie do wczorajszego wyjazdu na działkę. Po dobrym, prawie już rytualnym, sobotnim śniadaniu z żoną zapakowałem klamoty(działkowe ubrania i inne) i ruszyłem coś porobić w plenerze. Właściwie to jedną rzecz miałem już od dawna w planach ale zawsze coś stawało na drodze – jak nie pogoda to przemarsz…  Akacja, która wyrosła bujnie na wybiegu u kur zaczęła się niebezpiecznie przechylać i kłaść się na ogrodzenie zagrażając, w przypadku ewentualnego upadku uszkodzeniem budynku(drewutni i kurnika). Chociaż wczoraj znów średnio mi się chciało wziąłem się w końcu za jej usunięcie. Poobcinałem najpierw konary, które mogłem dosięgnąć a gdy zostały już tylko te nieosiągalne, przymocowałem, najwyżej jak się dało, stalową linkę i zaczęliśmy ją ze szwagierką pociągać w stronę, w którą chcielibyśmy żeby upadła. Opornie to szło mimo, że widać było, że z każdym pociągnięciem drzewo słabnie. Podkopaliśmy trochę korzenie przy pniu i wtedy poszło już gładko. Pień tuż pod ziemią był spróchniały a całe drzewo właściwie podtrzymywały tylko dwa zdrowe korzenie. Uff. Będzie trochę kalorycznego opału a drobne gałęzie pójdą na podpałkę. Potem wziąłem się za podcięcie krzewu forsycji, którego gałęzie zaczęły „wychodzić„ już za ogrodzenie. Dalej poszły pod sekator gałęzie jabłoni i dzika gruszka, która regularnie odrasta przy ogrodzeniu sąsiada. I na koniec proste patyki corocznych, nadmiarowych odrostów leszczyny.
   Były też krótkie chwile obserwacji przyrody, która już reaguje na brak solidnej zimy. Czosnek i wiosenne kwiaty już wykiełkowały a leszczyna pyli obficie – pewnie za wcześnie to wszystko. Ale mam nadzieję, że jeszcze się ten proces zahamuje i nie wpłynie to na plony tych roślin.
   Wycięta akacja ocieniała od południa wejście do kurnika dając ptactwu domowemu w upały o parę stopni chłodniejsze wnętrze. Teraz postanowiłem zrobić jakąś konstrukcję dla krzewu winogronowego, który bujnie zarastając w tamtą stronę przyniósłby taki sam efekt. Mam jeszcze kilka pomysłów i planów na ten rok ale mało mówię o tym by nie zapeszać.
   Nie wiem jak potoczą się sprawy w nowej(ojej już czwarty miesiąc leci!) pracy. Nie obawiam się nie przedłużenia umowy ale raczej ewentualnej reakcji na moje finansowe oczekiwania w kolejnej umowie o pracę. Zdaję sobie sprawę, że znam sposoby na większość problemów jakie tu występują i chciałbym otrzymać za to odpowiednio wysokie wynagrodzenie. Moje prawie dwudziestopięcioletnie doświadczenie jest tu na wagę złota a mój osobisty cel to podreperowanie wysokości przyszłej emerytury(nie myślałem nigdy wcześniej, że kiedyś będę miał takie rozterki). Pożyjemy zobaczymy. Do tego w trakcie roku szykują się nam trzy wesela więc tanio nie będzie. Chciałbym też byśmy wyjechali na jakiś fajny urlop bo właściwie od wielu lat go nie mieliśmy.
   Ja tu gadu gadu a na parapetach żadnych pojemniczków z roślinkami. Selery? Pory? Trzeba się powoli brać za to bo słońce coraz wyżej a dni się wydłużają. Trochę planuję co i gdzie posadzę ale pewnie jak co roku będzie też dużo spontanicznie – ale jak zawsze: bez nawozów sztucznych i chemii. Przecież robię to wszystko dla najukochańszych i najważniejszych osób wokół mnie…
PS: Spociłem się przy tych plenerowych zajęciach jak przysłowiowa mysz co bardzo źle świadczy o poziomie moje tężyzny fizycznej. No cóż efekty ostatnich lat pracy w pozycji "przyspawany do krzesła" widać jak na dłoni.

1 komentarz: