...byłem kilka dni. Ale nic mi nie było ponad to co mi uprzykrza żywot od lat dwóch już. Z nadzieją poszedłem bo moja pani doktor od stawów powiedziała że stany zapalne szaleją we mnie w najlepsze, choć z ze zmniejszającym się natężeniem, więc trzeba spróbować innej metody leczenia żeby sobie nie obciążać układu pokarmowego. Zadzwonili dzień wcześniej, że nazajutrz mnie oczekują. A że jestem chłop po wojsku to takie tempo nie zrobiło na mnie wrażenia i stawiłem się w dniu wskazanym przez miły głos w telefonie. Od razu wzięli mnie w obroty w krzyżowy ogień rozmaitych badań, których ze względu na liczbę nie będę tu przytaczał żeby nie zanudzać. Po sześciu dniach intensywnego skanowania mojego zdrowia(znów dowiedziałem się o sobie kilku nowych mniej fajnych rzeczy) zakończyłem punkcją lewego kolana z podaniem sterydowego leku, który błyskawicznie zmniejszył obrzęk i ból. I znów wróciłem do domu ze zmodyfikowanymi lekarskimi zaleceniami i nadzieją, że za trzy miesiące znów mnie zaproszą i doczekam się wreszcie tej obiecanej terapii, która ponoć daje spektakularne efekty.
Zdążyłem już pojechać do dwóch najstarszych wnuczek bo się stęskniłem. Byłem też na wsi na działce a tam przygotowania do budowy na sąsiedniej działce kilkunastu domów jednorodzinnych(jak plany rozbudowy się spełnią to przybędzie pewnie kilkudziesięciu nowych mieszkańców). Wgląda na to, że i ojcowizna babci mojej żony także zostanie po części włączona w ten proces. Mi jest z tego powodu bardzo żal bo... nie tak miało być! I na tym skończę żeby sobie nie podnosić ciśnienia.
A na razie wiosna i codzienność ograniczona gorszą możliwością poruszania się, niestety. Może po obiecanej terapii coś się polepszy... i trochę jeszcze pożyję jako tako...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz