Witam!

To jest o moich osobistych rozważaniach, obserwacjach, doświadczeniach, myślach: o sprawach bieżących i bardziej uniwersalnych, ponadczasowych. Z niewielką ilością zdjęć i obrazów, raczej słowa. To co tu napiszę będzie pewnie jakąś wypadkową doznań mego dotychczasowego życia.

czwartek, 14 kwietnia 2016

Kuchnia polska



   Arystokratyczna, szlachecka, plebejska czy chłopska? Czy można teraz jeszcze używać takiego określenia? Czy to, co obecnie kładziemy na naszych talerzach ma jeszcze coś szczególnego i wspólnego z naszym krajem?
   Z mody, kaprysu, konieczności, zamożności lub biedy różni się bardzo zawartość naszych lodówek i garnków. I tu upływ czasu niewiele zmienił. Zamożniejsi i ci bardziej świadomi zagrożeń, jakie niosą dla naszych organizmów współcześnie wyprodukowane(bo nie wyhodowane przecież) rośliny i zwierzęta, starając się ochronić przewody pokarmowe własne i swych potomków płacą drożej z nadzieją, że trafili na uczciwych sprzedawców. Reszta ludzi mniej lub bardziej świadomie lub z zimnej kalkulacji zaopatruje swoje lodówki w większych lub mniejszych sieciach.
   Produkty, półprodukty, dania gotowe ku naszej wątpliwej wygodzie, zapełniają półki. Z wygody, lenistwa lub autentycznego braku czasu sięgamy po puszki, słoiki czy folie. Ziemniaki i inne warzywa wymyte do ostatniego ziarnka piasku, dokładnie zaimpregnowane chemią by nie zgniły przez parę dni leżakowania na półkach sieciówek. Rządy wszystkich chyba krajów świata najbardziej boją się niezadowolenia ludności z powodu cen żywności. Nie jeden z nich przez to przecież upadł. Korporacje „załatwiają” władcom spokój produkując idealnego kształtu i wielkości żywność i marnując przy tym dużą jej część. Czy ktoś może jeszcze powiedzieć, że w stu procentach korzysta ze zdrowych warzyw?
   Rosół ugotowany z kury domowego chowu z makaronem zagniecionym na samych swojskich jajach dalej smakuje pysznie i nadzwyczajnie. Mięso z niej, choć suche, bo kura nie pierwszej młodości, wciąż jest bardzo inne niż to z pięciotygodniowego kurczaka z marketu. A bigos, kiełbasy, pieczyste, sery, owoce……
    Można by długo i wiele fajnych, polskich, swojskich potraw jeszcze tu wymienić. Większość z nas i tak nadal nie zajada się kawiorem i homarami. Czasem musi wystarczyć tylko zupa lub drugie danie. Gorzej jak przez wiele dni żyć trzeba bez ugotowanego posiłku. Jeszcze gorzej jak trzeba odejmować sobie od ust by przeznaczyć pieniądze na raty lub utrzymanie. Smutna to współczesna rzeczywistość.
   Nie wiem sam czy istnieje jeszcze w czystej formie pojęcie polskiej kuchni. Nieograniczona możliwość stosowania przypraw z całego właściwie świata sprawia, że wiele tradycyjnych potraw zmieniło swój smak. Dziś nadal jednak zamożność decyduje o tym, co mamy na talerzu. Szkoda, że niektórzy tylko dlatego, że mają pieniądze zapominają o tym, iż na ich talerzach są rzeczy z miejsc odległych czasem o tysiące kilometrów stąd. 
   Smacznego???

2 komentarze:

  1. "zamorskie" przyprawy były stosowane już w kuchni staropolskiej,
    typowa polska kuchnia w dalszym ciągu bigosem i pierogami stoi, moi zagraniczni goście domagają się też małosolnych i kiszonych ogórków, zup i sosów grzybowych oraz sernika.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dawna kuchnia byla pełna niezwykłych potraw i smaku, od amoretek po pławione bułki. Ludzie pierwszy raz biorący ode mnie warzywa i drób jak olbrzymia jest różnica w smaku, pomiędzy prawdziwym jedzeniem a produktami podobnymi.
    W kuchni wszystko się przenika, mamy wiele nowości, naleciałości ale rdzeń jest niezmienny.

    OdpowiedzUsuń