Witam!

To jest o moich osobistych rozważaniach, obserwacjach, doświadczeniach, myślach: o sprawach bieżących i bardziej uniwersalnych, ponadczasowych. Z niewielką ilością zdjęć i obrazów, raczej słowa. To co tu napiszę będzie pewnie jakąś wypadkową doznań mego dotychczasowego życia.

niedziela, 4 marca 2018

Handel w niedziele (a właściwie zakaz)



    Byłem wczoraj w jednym z marketów po cotygodniowe zakupy i zaskoczył mnie już przy wjeździe brak miejsc parkingowych. Pomyślałem, że może akurat innym spodobała się również ta właśnie godzina na załatwianie sprawunków. Znalazłem miejsce parkingowe (nawet blisko wejścia) i poszedłem po wózek. Ludzi jakby więcej niż zazwyczaj, więc szybko jak zwykle(nie przepadam za marketami i staram się skracać pobyt w nich do niezbędnego minimum) powkładałem produkty z listy do wózka i do kasy. I tu dopiero odkryłem różnicę. Kolejka znacznie dłuższa niż zazwyczaj a ilość czynnych kas taka jak zawsze. Stanąłem w jednej z nich i dopiero komunikat z głośników uświadomił mi, w czym jest rzecz. Głos informował, że dziś czynne do godziny 22-ej a jutro jak w każdą z dotychczasowych niedziel a dopiero w przyszłą niedzielę 11-ego będzie zamknięte. Pewnie znaczna część klientów pomyślała, że zakaz będzie już od początku marca, więc postanowili kupić w sobotę. Ludzie nie słuchają komunikatów albo ich nie rozumieją lub zapominają. Może zbyt dużo ich do nas dociera i nawet najsprawniejszym umysłowo zdarza się zamotać.
   Mi akurat zakaz handlu w niedziele się podoba. Dlaczego? Ano dlatego, że sam przez ponad dziewiętnaście lat pracowałem świątek piątek. To naprawdę bardzo niemiłe uczucie wstawać od wigilijnej kolacji by pójść do pracy, która nie była ochroną zdrowia czy mienia ani też nie zabezpieczała ciągłości dostaw energii czy innych mediów niezbędnych do życia ludzi lub miasta. To były tylko decyzje zarządów firm, w których pracowałem i wynikały jedynie ze względów ekonomicznych(czytaj: pazerności).
   Wiem, że zdania w tej kwestii są podzielone. Przyznaję również, że sam nie raz kupowałem w niedzielę(zawsze wtedy dręczyło mnie uporczywe pytanie: Już zapomniałeś jak sam wkurzałeś się, gdy musiałeś pracować w niedzielę, gdy inni akurat np. odpoczywali przy grillu na działce?). Pewnie, że skoro mi się nie podobało, to mogłem przecież poszukać sobie innej roboty. Pewnie, że tak. Tylko czy każdy z nas nie staje przed wyborami, które każą akceptować często znaczne niedogodności lub wręcz zło wykonywanej pracy by wypełniać inne, nadrzędne cele?

PS: Za tydzień to dopiero zacznie się prawdziwy bałagan….

1 komentarz:

  1. Zawsze można zrobić zakupy online, tylko trzeba będzie czekać na wysyłkę. Dużo osób prowadzi sklepy internetowe, ja też. Zadbanie o reklamę to kluczowa kwestia, tu firma https://martis-consulting.pl super się sprawdzi.

    OdpowiedzUsuń