Witam!

To jest o moich osobistych rozważaniach, obserwacjach, doświadczeniach, myślach: o sprawach bieżących i bardziej uniwersalnych, ponadczasowych. Z niewielką ilością zdjęć i obrazów, raczej słowa. To co tu napiszę będzie pewnie jakąś wypadkową doznań mego dotychczasowego życia.

piątek, 3 kwietnia 2015

Święta tak po prostu...

... no bo jak opisać co czuje człowiek, który przez blisko dwadzieścia lat wstawał od stołu przedwcześnie by iść do pracy albo zasiadał po powrocie z niej kiedy wszyscy byli już świętami ukontentowani? Aż mam tremę? Bo jak inaczej nazwać perspektywę trzech pod rząd dób całkowitej dowolności dysponowania swoim czasem? No może nie tak do końca w mojej osobistej sytuacji ale i tak różnica jest kosmiczna. I  przygotowania jakieś spokojniejsze w tym roku - może to zasługa żony, która też pierwszy raz od lat nastu ma wolne a może to przesypiane od ponad dwóch miesięcy noce tak czynią? Co by nie mówił jest lepiej i już.
    "Jajeczkowaniem" nazywam ten przedświąteczny czas spotkań towarzyskich związanych ze zbliżającymi się nimi właśnie. Dwa tego typu "wyjścia" miałem w minionych dniach. Odmienne zgoła pod względem nastoju i sytuacji.   
   Pierwsze z nich to spotkanie z moją wędkarską "kompaniją". Miłe, wesołe jednym słowem pozytywne. Coś do jedzenia i picia, serdeczne rozmowy po miesiącach nie widzenia się, powrót do domu z solidną garścią nowej wiedzy o tym co porabiają.
    Drugie zbiegło się niestety z przyspieszonym zakończeniem działalności mojego poprzedniego miejsca pracy. 22 osoby i jakże różne koleje losów. Część, a właściwie większość obroniła się przed widmem bezrobocia i znalazła zatrudnienie w innych oddziałach firmy. Niestety druga, mniejsza na szczęście część, zaznaje właśnie teraz goryczy świąt na bezrobociu. Inne nastroje, inny powrót do domu. Nie przestaję o nich myśleć, przecież spędziliśmy z sobą kupę lat. Mam nadzieję, że teraz będąc w tzw. centrali uda mi się choć dla paru z nich coś znaleźć. I gdzieś mam, że ktoś może pomyśli, że to kumoterstwo czy coś. Szkoda ich, bo to po prostu dobrzy i odpowiedzialni ludzie i świetni fachowcy w swej dziedzinie za których można zaręczyć. A poza tym w tej drugiej grupie mogłem być przecież i ja!
   I jeszcze w pierwszej delegacji w tej nowej firmie, w tym tygodniu byłem. W mieście wojewódzkim, na szkoleniu innych pracowników z nowego systemu. Opornie to poszło a w dodatku nazajutrz swoimi błędami potwierdzili marne efekty tegoż szkolenia. Może prelegent był kiepski? Ech....

1 komentarz:

  1. Życzę Ci miłych, rodzinnie spędzonych Świąt, drogi Autorze. :)

    OdpowiedzUsuń