W podróży służbowej byłem w tym tygodniu, w jednym z wojewódzkich miast.
Niby cóż takiego można napisać o trzygodzinnej jeździe pociągiem. Wyruszyłem
przed szóstą i po zajęciu miejsca(nr 27 – to może mieć znaczenie w podróżowaniu w przyszłości)
w nowoczesnym(ale jeszcze nie pendolino) wagonie pociągu intercity, podzielonym na część osobową
i barową. Moje miejsce skierowane było w kierunku przejścia do baru z centralnym
widokiem na WC niedaleko wejścia do wagonu bez wewnętrznych drzwi przedziału. Pociąg ruszył i już właściwie na pierwszym zakręcie półokrągłe drzwi
od przybytku otworzyły się całkowicie odsłaniając kompletne wyposażenie tegoż
z nowoczesną, jak sam wagon, miską klozetową w centrum. Pomyślałem, że to przypadek i by
nie nadwyrężać mego poczucia estetyki i nosa, wstałem i domknąłem te drzwi.
Wystarczyło tylko do pierwszego zakrętu w prawo. Potem jeszcze parę razy domykała te
drzwi załoga pociągu(nawet bez proszenia). Moja ponad trzygodzinna podróż (o
opóźnieniu pociągu nikt nie powiedział ani słowa, mimo, że stacja następna i
docelowa była anonsowana po każdym zatrzymaniu również w języku angielskim) odbyła się. Niby
kultura itd. a drzwi od KIBLI!! w wagonach PKP nie domykają się jak dawniej. Wkurza
mnie to, że w epoce, gdy od dziesiątek już lat ludzie latają w kosmos inżynierowie
nie potrafią nadal wymyślić patentu na zamykanie drzwi od wagonowych toalet.
Delegacja udana i jej cel osiągnięty tylko, po co mi przez ponad trzy
godziny podróżowania na przemian zapach jajecznicy i kibla. W końcu zapłaciłem normalną cenę bez promocji to chyba mam prawo wymagać czegoś przyzwoitego. A tak pozostał tylko niesmak w głowie - na szczęście bez smrodu na odzieży.
prawie kosmiczny widok, nieprawdaż?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz